Koronawirus i samoświadomość
Czekasz na coś od dawna, wszystko jest dokładnie zaplanowane, już PRAWIE ma się wydarzyć i nagle wszystko rujnuje koronawirus... Znasz to?
To zdanie brzmi bardzo prześmiewczo, i mimo, że sama traktuję obecne zagrożenie śmiertelnie poważnie, mam wrażenie, że wielu z nas mogło mieć takiego rodzaju odczucie. Koronawirus wtargnął w nasze życie "nagle", nieproszony i zorganizował swój własny porządek w naszej codzienności. Sama, niestety, nie mam możliwości, by pracować z domu i poddać się całkowitej kwarantannie, ale zagrożenie, jakie stanowi teraz kontakt z drugim człowiekiem redukuję do niezbędnego, z uwagi na konieczność wypełniania obowiązków zawodowych, minimum.
Trudno nie zauważyć, że obecna sytuacja wymaga od nas niecodziennych zachowań i wszyscy ponosimy konsekwencje wprowadzonych, koniecznych środków ostrożności. Także osoby niezarażone, czy niepoddane nakazowi kwarantanny, ale te, które świadomie i odpowiedzialnie pozostają w domu, ograniczając życie zawodowe, eliminując życie towarzyskie i wychodząc tylko w kierunku najbliższego sklepu, by zaopatrzyć się w żywność i środki higieny, ponoszą konsekwencje szerzącej się na świecie pandemii.
Co nam - zdrowym, wirus odebrał?
Zawłaszczył sobie naszą wolność osobistą, swobodę przemieszczania się i spędzania wolnego czasu, a także poczucie bezpieczeństwa. Czy łatwo oddać te wszystkie luksusy? Absolutnie nie. To podstawowe minimum, którego istoty i wagi nie zauważamy, dopóki ich nie stracimy. Nic nowego, często mówi się, że człowiek docenia to, co ma, dopiero, gdy to traci. Nie zapominajmy jednak, że nie straciliśmy tego bezpowrotnie :)
W takiej sytuacji pojawiają się trudne uczucia. Odczuwamy stratę, złość, tęsknotę, rozczarowanie, smutek, osamotnienie, niesprawiedliwość. Wszystkie te emocje są ważne i uprawomocnione. To niecodzienna, dość ekstremalna sytuacja, a docierające do nas zewsząd zatrważające informacje potęgują strach i lęk. Warto przyjrzeć się temu, co się w nas budzi i zastanowić się nad tego źródłem. Jeśli jest to strach, to przed czym? Co budzi we mnie lęk? Czego najbardziej, w obecnej sytuacji, się boję? Za czym tęsknię? Czego mi brakuje?
Zdarzyło mi się już usłyszeć bardzo pozytywne, z mojej perspektywy, relacje osób, które w obliczu tej trudnej, niecodziennej sytuacji, zaczynają doceniać to, co w chwili obecnej jest niedostępne. Cieszy mnie to, bo mam nadzieję, że, gdy sytuacja minie i wrócimy do stanu optymalnego (w szerszej perspektywnie), będziemy bardziej świadomie postrzegać to, co było dla nas szczególnie ważne w okresie np. kwarantanny. Zaczynamy tęsknić za bliskimi, których obecnie obawiamy się zarazić, więc ich nie odwiedzamy, zaczynamy tęsknić za ruchem, sportem, swobodnym korzystaniem z pięknej pogody i świeżego powietrza. To dobre znaki.
Napięcie związane z zupełnie nową sytuacją, uczuciem bezpośredniego zagrożenia, niepewnością o to, co będzie dalej, strachem o zdrowie własne i osób nam bliskich jest aktualnie tym, co każdy z nas przeżywa na swój sposób, z czym ma za zadanie sobie poradzić. Co nie jest łatwe, jednak możemy wpływać na sposób odbierania tego, co się wokół nas dzieje. Ponadto, mamy teraz więcej czasu na czynności, które pomagają odzyskać/utrzymać odporność psychiczną, takie jak: dobry sen, relaks, zdrowe odżywianie, sport - w domowym zaciszu, a przede wszystkim - spędzanie czasu z bliskimi (dla tych, którzy nie spędzają kwarantanny samotnie, ale jeśli jesteśmy sami - zawsze wychodzi nam naprzeciw internet).
Natomiast, co BARDZO ważne i co chciałabym podkreślić, nikt nie odebrał nam z automatu radości z życia, poczucia szczęścia, odpowiedzialności za siebie i bliskich, życzliwości oraz zdrowego rozsądku.
To, jak reagujemy na zaistniałą sytuację, jest swego rodzaju sprawdzianem tego, czego się do tej pory nauczyliśmy o sobie i o innych, testem naszych priorytetów. Mamy szansę przewartościować nasze życie i zauważyć to, co nam do tej pory umykało.
Czy można czuć się szczęśliwym i radosnym w obliczu realnego zagrożenia?
Jestem zdania, że TAK. Na pewne rzeczy wpływu nie mamy i jeżeli zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by się zabezpieczyć i zaopatrzyć właściwie, pozostaje nam cierpliwie czekać, obserwować zdarzenia wokół nas, nie oceniać ich pochopnie i czerpać z tego, co mamy, a co najważniejsze - kogo przy sobie mamy.
Stoimy przed swoistym sprawdzianem swojej odporności psychicznej, na którą mamy wpływ, swoich priorytetów, które sami wyznaczamy oraz swoich wartości, które pielęgnujemy przez całe życie. To, co z tym wszystkim zrobimy, będzie naszym świadectwem w obliczu nowych warunków, w jakich przyszło nam żyć.
Naturalną reakcją osoby obciążonej nakazem lub zakazem jest natychmiastowa chęć skorzystania z odebranych "praw". Odczuwamy to wielokrotnie w codziennych sytuacjach. Po zabiegu stomatologicznym mamy ochotę na zakazany posiłek, kiedy jesteśmy chorzy z utęsknieniem spoglądamy na piękną pogodę za oknem, kiedy jesteśmy na diecie, chodzą za nami pizza oraz ciasto... Przykłady można by mnożyć. Można też zauważyć pewne tendencje obecnie. W obliczu bezpośredniego zagrożenia i pandemii pojawiają się pokusy, by biegać, spotykać się ze znajomymi, spacerować i tak dalej.
Wzmaga to dodatkowo pewien błąd poznawczy, który wszyscy dzielimy - a mianowicie, mamy tendencję do oceniania zagrożenia niższym niż jest w rzeczywistości wobec samego siebie. Wierzymy, że ludzie chorują i umierają, ale gdzieś daleko, nas to nie dotyczy. Dlaczego miało by nie dotyczyć? To tylko złudzenie.
Bądźmy więc rozsądni, racjonalni i zdrowi. Zdajmy egzamin na piątkę, by za jakiś czas móc cieszyć się tym, co teraz mamy okazję docenić :)
Pozdrawiam,
Marianna Urbanek
P.S. Jednocześnie przypominam, że wszystkie osoby objęte kwarantanną, zakażone oraz osoby im bliskie mogą skorzystać z szeregu darmowych linii telefonicznych, gdzie uzyskają profesjonalne wsparcie psychologiczne. M.in. 800 100 102
~ Śrem, Fot. M. Urbanek
0 komentarze