Dlaczego
zazwyczaj tak często i namiętnie się martwimy? Co podtrzymuje w nas ten
mechanizm trwogi o to, co ma, czy może się wydarzyć?
Często zastanawiam się, czy
mechanizm zamartwiania się jest jakąś pozostałością po ewolucji, kiedy to życie
naszych przodków było wystawione na duże niebezpieczeństwo, a zagrożenia dosłownie
czyhaÅ‚y „tuż za rogiem”. Z drugiej strony, nasze czasy również sÄ… niepewne. Postać
zagrożeń i nieprzyjemnych niespodzianek może zmieniły się, natomiast nasze
jutro jest także niepewne i codziennie stawiamy czoła zagrożeniom oraz
wyzwaniom na naszej drodze do celu. W takim razie, tak jak mechanizm ten był
potrzebny w przeszłości, jest on równie niezbędny dzisiaj. Czy, aby na pewno
przynosi nam korzyści?
Troszczymy się o swój los, o
to, by wszystko poszło zgodnie z planem i po naszej myśli, by nic nie stanęło
na drodze do osiągnięcia naszego celu. Czy słusznie się martwimy? Z jednej
strony tak – martwimy siÄ™ o ważne dla nas sprawy, o to by wszystko byÅ‚o DOBRZE –
nie chcemy zostawiać tego na pastwÄ™ „losu”. Nasze poczucie sprawczoÅ›ci podpowiada nam, że musimy siÄ™ uzbroić w
zasoby, które nam pomogą, bo mamy wpływ na to jak potoczą się nasze losy. Musimy
być przygotowani na różne ewentualności. Czy jednak osiągamy z tego korzyści?
Ciągłe wałkowanie w głowie
tego, co i jak może pójść nie tak, zamartwianie siÄ™ tym, co wtedy zrobimy –
rodzÄ… w nas niepotrzebny stres. Budzimy w sobie negatywne reakcje na zdarzenia,
które jeszcze nie nastąpiły i, być może, nigdy nie nastąpią.
Jakie
zalety ma zamartwianie siÄ™?
Przypisywanie korzyści
przewidywaniu „najgorszego” ma swojÄ… dÅ‚ugÄ… historiÄ™. Stoicy sugerowali „premedytacjÄ™
zÅ‚a”, czyli Å›wiadome wyobrażanie sobie potencjalnego, najgorszego scenariusza. Pozwala
to obniżyć niepokój względem przyszłych, możliwych wydarzeń. Kiedy obrazujesz sobie w głowie jak źle
sprawy mogą się potoczyć, zazwyczaj dochodzisz do wniosku, że nawet w tej
sytuacji znajdzie się jakieś wyjście. Zaczynasz wizualizować potencjalne
warunki i swoje decyzje po ewentualnych, trudnych wydarzeniach. Z własnego
doświadczenia potwierdzam, że tak właśnie jest. W wyobraźni zawsze jawi się JAKIEŚ
WYJŚCIE z danej sytuacji. Stoicy zauważyli także, że samo wyobrażenie sobie
utraty bliskich, albo naszego majątku pobudza wdzięczność za to, co posiadamy.
Z tą uwagą nie da się nie zgodzić. Warto
doceniać to, co mamy, zanim to utracimy.
Wspomniany stoicki sposób, nie
tylko obniża niepokój, ale również sprawia, że w myślach przygotowujemy się,
nie tylko psychicznie, na różne, ewentualne scenariusze. Zastanawiamy się, co
możemy w różnych, konkretnych sytuacjach zrobić, kiedy już do nich dojdzie.
Opracowujemy plan działania i przygotowujemy się do jego realizacji.
Martwienie się przygotowuje więc
nas na to, co MOŻE się wydarzyć oraz jakie działania powinniśmy, czy chcielibyśmy
w danych sytuacjach powziąć. Wizualizacja
możliwych scenariuszy pozwala nam oswoić się z niepewną przyszłością i
wyposażyć nas w potencjalne lub realne zasoby ułatwiające przetrwanie jej.
Świadomość zagrożeń rodzi w nas chęć wyposażenia się w różnego rodzaju narzędzia
zapobiegające możliwym trudnościom. Niewątpliwie są to zalety tego wyuczonego
mechanizmu. Jednak…
Co tracimy poddajÄ…c siÄ™ procesowi
zamartwiania?
Bez wÄ…tpliwoÅ›ci – beztroskÄ™ i
optymizm! Ludzie beztroscy i optymiści również się martwią, jednak nie poświęcają
tej „czynnoÅ›ci” zbyt wiele cennego czasu. TworzÄ…c
tzw. czarne scenariusze, odbieramy sobie przyjemność z oczekiwania na to, co ma
się wydarzyć. Zakładanie z góry, że będzie to coś negatywnego podburza
nasze pozytywne nastawienie. Jak dobrze wiemy, nastawienie natomiast, ma olbrzymi wpływ na to, jak reagujemy na to i
jak interpretujemy wszystko to, co faktycznie siÄ™ wydarza. Dlatego nie ma
sensu psuć sobie nastroju martwieniem się, bo odbieramy sobie przyjemność
korzystania z chwili, która dzieje się obecnie. Filozofia mindfulness uczy nas bycia
i życia „tu i teraz”, czyli przepuszczania myÅ›li dotyczÄ…cych przeszÅ‚oÅ›ci oraz –
co bardzo istotne – przyszÅ‚oÅ›ci! MyÅ›lenie
w przód i w tył odbiera możliwość pełnego przeżywania chwili obecnej, nie
pozwala zauważyć jej piękna. Po co martwić się tym, co MOŻE się wydarzyć?
Jeżeli faktycznie siÄ™ wydarzy – bÄ™dziemy mieli czas na reakcjÄ™ w danym momencie.
A jeżeli siÄ™ nie wydarzy - … ? ZaoszczÄ™dzamy swój czas i nerwy, a także miejsce
w pamięci roboczej 😉 Martwiąc
się na zapas, martwimy się podwójnie.
Prawdą jest, że należy
doceniać naszych bliskich oraz to, co posiadamy. Sprawia to, że nasze życie
jest pełniejsze, piękniejsze i przyjemniejsze. Jednak zamartwiając się
bezustannie nie możemy się tym wszystkim należycie cieszyć, nie starczy nam
czasu, aby przepracowywać cały ten natłok myśli. Warto przygotować się na
trudne sytuacje zawczasu i opracować sposoby rozwiązywania ewentualnych
kÅ‚opotów – jasna sprawa, jednak biorÄ…c pod uwagÄ™ poziom ważnoÅ›ci, lub
nieważnoÅ›ci, spraw, o które siÄ™ codziennie zamartwiamy – od pogody, wykonania
zadaÅ„ na czas, po stabilność pracy i nasze zdrowie – lepiej podejmować
konkretne działania na rzecz powodzenia naszych dążeń niż MYŚLEĆ. Martwimy się
o zdrowie swoje i naszych bliskich - zacznijmy się zdrowo odżywiać i wspólnie,
aktywnie spÄ™dzać czas. Martwimy siÄ™ o finanse – zacznijmy wprowadzać w życie
rozwiązania, które mamy w głowie, nie czekając biernie na to, co może pójść nie
tak. Zgodnie ze wspomnianÄ…, stoickÄ… zasadÄ… – zawsze znajdziemy wyjÅ›cie z zaistniaÅ‚ej sytuacji, wystarczy zacząć o
nim myśleć dopiero, gdy staniemy przed możliwą trudnością, wcześniej warto
cieszyć się tym, że jeszcze nie nadeszła 😊
Nastawiajmy siÄ™ pozytywnie na
to, co ma się wydarzyć i to, co się faktycznie wydarza odbierajmy możliwie
optymistycznie – trudnoÅ›ci jako wyzwania, porażki jako lekcje i cieszmy siÄ™, że
mieliśmy okazję rozwinąć swój potencjał oraz dowiedzieć się tego wszystkiego, czemu
przyszło nam stawiać czoła.
"Nasze życie jest tym, co zeń uczynią nasze myśli."
Marek Aureliusz
Pozdrawiam optymistycznie,
Marianna Urbanek
~ Åšrem, Fot. M. Urbanek
~ Åšrem, Fot. M. Urbanek