Obsługiwane przez usługę Blogger.

SMUTEK & ZŁOŚĆ

by - czerwca 12, 2019


Z rozmów przeprowadzonych w pracy oraz na podstawie obserwacji, wyciągnęłam wnioski, że są momenty i sytuacje, w których te dwie emocje się mieszają, trudno je odróżnić...

Z teoretycznego punktu widzenia łatwo jest rozróżnić smutek od złości i odwrotnie. Smutek jest reakcją na szeroko rozumianą stratę kogoś lub czegoś bardzo (lub mniej) dla nas ważnego. Złość pojawia się kiedy ktoś lub coś staje nam na przeszkodzie.

A co z sytuacjami, na które bywamy szczególnie wrażliwi - kiedy ktoś nas zrani, skrzywdzi? Nie dotrzyma danego nam słowa lub nie zaspokoi naszych potrzeb? Jaką emocją możemy wtedy zareagować? Złością? Smutkiem?

Tutaj, naturalnie, nasuwa się tradycyjna w świecie psychologii odpowiedź: to zależy :-) Doszłam do wniosku, że w takich sytuacjach mogą pojawić się obie możliwości. To, która emocja będzie następstwem takiego rozczarowania, czy nadużycia wobec naszej osoby, może być efektem temperamentu, poziomu frustracji osoby pokrzywdzonej, przyczyn zaistniałej sytuacji i tego, jak zostanie ona przez nas zinterpretowana, a także przeszłych doświadczeń i wyuczonych na ich podstawie najefektywniejszych sposobów reagowania - radzenia sobie z emocją lub osiąganiem celu. (W szkole zawsze zwracano mi uwagę, że buduję zbyt długie, wielokrotnie złożone zdania - zrozumiałam, o co chodziło :-)).

Zarówno smutek jak i złość zdają się być naturalną reakcją na zranienie naszych uczuć. Np. niedotrzymanie słowa z czyjejś strony może wzbudzać w nas smutek - utratę oczekiwań lub złość -  jako przeszkoda w osiągnięciu przez nas istotnego celu. Dlatego, bardzo istotną kwestią decydującą o konkretnej reakcji emocjonalnej jest wspomniany sposób interpretacji zaistniałej sytuacji - składających się na nią faktów. Sposób interpretacji zależy od naszego nastawienia, naszych osobistych przekonań, schematów poznawczych, przeszłych doświadczeń... Można tak w nieskończoność. To BARDZO zależy. Żadna sytuacja ani reakcja nie są odcięte od pozostałych naszych doświadczeń, jedne zależą od drugich i wzajemnie na siebie wpływają. To, co chciałabym zaakcentować, to to, że czasami pojawia się trudność w odczuwaniu jednej z omawianych emocji. Znam osoby, które nie potrafią reagować inaczej niż złością na stratę i zranienie oraz takie, w których przeszkody pojawiające się na ich drodze zawsze wzbudzają smutek. Niektórzy z nas na trudne sytuacje w życiu reagują tylko smutkiem lub tylko złością. Przeżywanie jednej z tych emocji jest "zablokowane" bez względu na przyczynę trudności, która się pojawia.

Różne doświadczenia na wszystkich etapach życia kształtują nasz sposób reagowania na sytuacje, które nas spotykają. Być może wpływ ma wspomniany przeze mnie temperament. Osoby silnie reagujące, o niskiej tolerancji na bodźce mogą reagować silniejszymi emocjami - np. złością. Osoby o wysokiej tolerancji na bodźce mogą reagować delikatniej. Przychodzi mi tu również na myśl wymiar ekstra- i introwersji jako zmiennych wpływających na efekt np. zranienia, czy rozczarowania.

Jeśliby wziąć pod uwagę poziom przeżywanej frustracji, wydawać by się mogło, że wysoce sfrustrowane osoby będą reagowały złością (np. na podstawie tradycyjnej teorii frustracji-agresji Johna Dollarda), jednak sądzę, że frustracja może również powodować smutek.

Wracając do interpretacji czynu/sytuacji, od której tak wiele zależy - to my nadajemy sens i znaczenie wszystkiemu, co nas w życiu spotyka. To olbrzymia siła, która może nas wzmocnić, ale też zgubić. Jeżeli przypisujemy komuś/czemuś złe intencje - odbieramy to, co się dzieje jako akt przeciwko nam. Nie ma znaczenia, czy spowoduje to smutek, czy złość - szkodzi nam samym. Jeżeli zakładamy cudze złe intencje, doszukujemy się potwierdzenia naszych domysłów i, zwyczajnie, czujemy się skrzywdzeni.

Skłaniam się ku tezie, że kierunek emocji, którymi reagujemy, uzależniony jest od wyuczonych sposobów reagowania - wybieramy te, które najlepiej się dla nas sprawdzają. Dla naszego komfortu psychicznego lub osiągania zamierzonych celów. Jeżeli reagujemy złością - do czegoś jest nam ona potrzebna. Wykorzystujemy budzącą się w nas energię lub ma ona za zadanie chronić nasze poczucie własnej wartości. Osiągany stan, w bardziej lub mniej efektywny sposób, wyjaśnia przyczyny i konsekwencje, utrzymuje i racjonalizuje fakty w kontekście naszych przekonań. Analogiczne funkcje dla kogoś innego może spełniać smutek.

Warto zastanowić się nad przyczyną i zasadnością naszych uczuć, by przerwać ewentualny, niefunkcjonalny sposób reagowania, który podtrzymuje w nas niezdrowe przekonania. Wypracowany, w przeszłości najlepiej "zdający egzamin", sposób funkcjonowania niekoniecznie sprawdza się obecnie. Może być przyczyną trudności przeżywanych na co dzień, a przyczyna ta pozostanie dla nas ukryta pod postacią wypracowanego mechanizmu działania, z którym nawet nie dyskutujemy, bo przecież TAK JEST.

Pamiętajmy więc, by przyjmować cudzą perspektywę i nie zakładać z góry cudzych złych intencji - wzbudzimy w ten sposób w sobie niezbędną w relacjach międzyludzkich wyrozumiałość oraz uchronimy się przed efektami samospełniającego się proroctwa.

Pozdrawiam,
Marianna Urbanek


~ Dolsk, Fot. M. Urbanek

You May Also Like

2 komentarze

  1. "czasami pojawia się trudność w odczuwaniu jednej z omawianych emocji"- w sumie, ciekawe stwierdzenie. Nigdy w ten sposób bym nie pomyślała. Nasuwa mi się pytanie, czy wachlarz emocji jest zatem niezbędny aby "przerobić" zaistniałą sytuację, która wyprowadziła nas z równowagi ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz.
      Odpowiadając na pytanie, czy potrzebujemy do przepracowania jakiejś trudności całego wachlarza emocji - w moim odczuciu - nie. Tak jak pisałam wcześniej, często, w przypadku tych nieadekwatnych (wydawało by się) emocji, reagujemy wyuczonymi sposobami, które czemuś służą i to jest OK. Pytanie, czy takie wyuczone w przeszłości sposoby nadal przynoszą efekty, a nie tylko utrzymują niezdrowe mechanizmy. To bardzo indywidualna kwestia. Pozdrawiam, M.

      Usuń