Obsługiwane przez usługę Blogger.

Co kryje krytyka i jak poprawić komunikację zmieniając perspektywę?

by - stycznia 14, 2018

„Znowu się spóźniłeś!”
„Jesteś okropnie leniwa.”
„Zachowujesz się absurdalnie.”
Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że sposób, w jaki się do siebie zwracamy ma olbrzymie znaczenie. Sposób, w jaki zwracamy komuś uwagę... tym bardziej.

Ocenianie i krytykowanie innych osób, nie odnosząc się jedynie do zauważanych zachowań, a ich domniemanych cech osobowości, nie ułatwiają rozwiązywania konfliktów – eskalują napięcie w osobie krytykowanej, co powoduje chęć obrony, zamiast podjęcia prób porozumienia. Taka postawa została nawet nazwana podstawowym błędem atrybucji – w przypadku obserwowania innych, mamy tendencję do wyjaśniania ich zachowań w kontekście konkretnych cech charakteru, a nie w kontekście sytuacji – a przecież wielokrotnie nasze zachowania uzależnione są od danych warunków, w których się znaleźliśmy – ta zasada ma również zastosowanie w przypadku naszych bliskich, a także wszystkich ludzi na świecie – warto mieć to na uwadze.

Więc owszem, zdajemy sobie z tego sprawę, ale w neutralnym nastroju… W przypływie gwałtownych emocji nie myślimy „trzeźwo” i nie staramy się przyjąć cudzej perspektywy, tylko reagujemy na to, co usłyszymy i jak to, w danej chwili i konkretnej sytuacji, zrozumiemy. Naturalnie, może prowadzić to do kłótni, bądź nierozwiązanych konfliktów. 

Zastanów się jak Ty reagujesz, kiedy ktoś Cię krytykuje. Co robisz i mówisz, gdy słyszysz negatywne oceny swoich zachowań lub obraźliwe komentarze i epitety? Słysząc takie komunikaty od osób bliskich, znajomych lub w pracy, automatycznie bronimy się lub złościmy i atakujemy drugą stronę. W pierwszej chwili trudno zastanawiać się nad głębszym znaczeniem takich słów – od razu czujemy się urażeni i potraktowani niesprawiedliwie, co automatycznie uaktywnia tendencję do obrony.

Pozwolę sobie zacząć od odpowiedzi na drugą część pytania, a mianowicie, zaproponuję za Marshallem B. Rosenbergiem, opracowaną przez niego metodę komunikacji opartą na wyrażaniu potrzeb. Mowa o Porozumieniu Bez Przemocy – prostym podejściu do komunikowania się ze światem bez narażania rozmówców na niepotrzebne, niemerytoryczne spory. Odrzućmy domysły, odrzućmy pochopne oceny. Skupmy się na celu rozmowy i delikatnie przekażmy swoje racje. Metoda M. B. Rosenberga sprawdza się nie tylko w mediacjach i rozwiązywaniu konfliktów, nawet na poziomie międzynarodowym, ale także w życiu codziennym i do tego zastosowania pragnę czytelników przekonać.

Dialogi czy kłótnie często opierają się na ocenach, wzajemnym obwinianiu się i krytyce, co słusznie zauważył autor. Jego rewolucyjne podejście, choć nie nowe, bo jego początki sięgają lat 60. ubiegłego wieku, zakłada komunikowanie się przy pomocy wyrażaniu swoich potrzeb. Autor przekonuje, że w konfliktach nie chodzi o to, by wypracować kompromis, a o to, by znaleźć rozwiązanie, które zaspokoi potrzeby obu stron.

Dlaczego nie kompromis? Przecież tego nas uczono, aby nie być egoistycznym i wypracowywać bezpieczne opcje, aby spotkać się w połowie drogi – właśnie dlatego, by wzajemnie zaspokajać własne potrzeby, a nie godzić się na półśrodki. Kompromis zakłada, że ulegamy i zgadzamy się na wypośrodkowane rozwiązanie, a metoda Rosenberga skupia się na zaspokojeniu potrzeb obu stron. Brzmi dobrze? No, jasne! Więc jak przejść do praktyki?

Według Rosenberga kultura, w której zostaliśmy wychowani, nie uczy nas skupiania się na potrzebach, a wręcz odwrotnie - ukrywania ich i dostosowywania się do ogólnych zasad tego, co „nam wolno”, co „powinniśmy” oraz co „trzeba” robić. Również wiele zasad kultury osobistej nakłada na nas obowiązek ulegania innym, aby nie urazić ich uczuć -  to tylko pozory. Asertywność pozwala nam odmawiać w sposób nie urażający uczuć rozmówcy, przy zachowaniu wewnętrznej spójności naszych potrzeb, przekonań i zwyczajnie – braniu pod uwagę chęci lub ich braku do podjęcia konkretnego działania.

Będę podkreślać, że podstawą zdrowia psychicznego jest życie w zgodzie ze sobą. Traktowanie się dobrze i nie wytykanie sobie błędów, które popełnia każdy. Tak jak potrafimy krytykować innych, często (a nawet częściej) traktujemy w ten sposób również siebie. Jeżeli mówimy do siebie w negatywny sposób – ubliżamy sobie, wytykamy błędy, traktujemy bez wyrozumiałości i miłości – nasz mózg zapamiętuje te komunikaty i prędzej, czy później, dadzą one o sobie znać. Rosenberg sugeruje, aby zasady Porozumienia Bez Przemocy zastosować również do wewnętrznej komunikacji - nieocenianie się pochopnie i wybaczanie sobie, tak jak wybaczamy innym. Dbanie o własne potrzeby i, przede wszystkim, zauważanie ich. Żyjemy w pośpiechu i bez zastanowienia kierujemy się ogólnie przyjętymi kryteriami oceny rzeczywistości. Tradycjami wyniesionymi z domu, przekonaniami, które drzemią w nas od pokoleń, na temat tego, co jest dobre, a co jest złe. Zadajmy sobie pytanie, co jest dobre dla nas? Czy chcemy dalej robić to, co i jak, robimy do tej pory?

Zacznijmy od komunikacji, która jest podstawą naszych relacji interpersonalnych.
Rosenberg wymienia cztery etapy komunikowania się (ze sobą lub innymi) oraz wysłuchiwania tychże komunikatów, aby mieć na uwadze potrzeby, które są dla nas wszystkich równie istotne. Komunikat zgodnie z zasadami Porozumienia Bez Przemocy zawiera (w nieprzypadkowej kolejności):
1.       Spostrzeżenia – nazywamy to, co widzimy, słyszymy i pamiętamy.
2.       Uczucia – mówimy o emocjach, które zostają wzbudzone przez konkretne działanie.
3.    Potrzeby – artykułujemy potrzeby, które się budzą, bądź nie są zaspokajane przez spostrzeżone działanie.
4.       Prośby – prośba o coś, co może wzbogacić nasze życie.
Zastanów się, jak zareagujesz na wymienione na wstępie oceny, a jak na poniższy komunikat:
„Spóźniłeś się po raz 4 na nasze spotkanie, w zasadzie na żadne nie przyszedłeś na czas. Jest mi przykro z tego powodu, ponieważ wydaje mi się, że nie szanujesz mojego czasu. Czy mógłbyś następnym razem ustalić dogodną dla siebie porę spotkania lub uprzedzić mnie odpowiednio wcześnie o swoim spóźnieniu?”

Na pewno łatwiej zrozumieć, co nadawca ma na myśli i słychać w tych słowach szacunek. Zdaję sobie sprawę z tego, że słowa te mogą brzmieć dość nienaturalnie. Dla osoby, która spotyka się z Porozumieniem Bez Przemocy po raz pierwszy mogą brzmieć zbyt pompatycznie i komunikat generalnie jest dużo dłuższy od wspomnianego pod tytułem. Jednak trudno mi sobie wyobrazić, żeby osoba potraktowana w ten sposób obruszyła się i zamknęła w sobie, nie chciała odpowiedzieć na pytanie, bądź zaatakowała rozmówcę wymówką o tym, co nadawca zrobił nie tak w dalszej przeszłości. Wracam tutaj do skupiania się na konkretnym zachowaniu, omawianiu przyczyny konkretnej sytuacji, której chcielibyśmy uniknąć w przyszłości. Nie ma tutaj miejsca na obrażanie i pochopne ocenianie, bo czy opisana sytuacja określa adresata jako osobę spóźnialską? Być może tak, ale może się okazać, że przyczyny są inne i do ich odkrycia należy dążyć.

W książce autora koncepcji, którą serdecznie polecam, znajdziecie wiele innych przykładów zastosowania tej metody. Okaże się dla Was, że nie ma prostszego sposobu na dogadywanie się i przekazywanie swoich potrzeb w sposób zrozumiały dla odbiorcy. Ważne jest, aby upewnić się, że zostaliśmy zrozumiani, co często sprowadza się do zwyczajnego pytania, co odbiorca zrozumiał poprzez naszą wypowiedź. Jesteśmy przyzwyczajeni do odbierania rzeczywistości w uproszczony sposób, do czego predysponowała nas ewolucja i tutaj mogą zadziałać schematy poznawcze bądź ugruntowane negatywne przekonania. Ktoś może zrozumieć nasz komunikat w zupełnie inny sposób, czego moglibyśmy się nigdy nie spodziewać. Dlatego autor nakłania do zadawania prostych pytań i przekazywania komunikatu do momentu, aż sytuacja nie stanie się jasna dla obu stron.
Więc jak zrozumieliście tą metodę? :-)

Przyszła kolej na odpowiedź na pierwszą część pytania. Według Rosenberga wszystkie negatywnie nacechowane komunikaty kryją jakąś niewyartykułowaną potrzebę nadawcy. Dzięki znajomości Porozumienia Bez Przemocy oraz własnej empatii możemy je usłyszeć, zamiast brać do siebie negatywne komentarze innych. Poniższe zdanie wywarło na mnie ogromne wrażenie i spodobało mi się najbardziej z całej książki, mowa o odbieraniu komunikatów przy poszanowaniu zasad PBP:
„Im dłużej ćwiczymy się w takim odbiorze, tym wyraźniej uzmysławiamy sobie tę prostą prawdę, że za wszystkimi komunikatami, którym dotychczas pozwalaliśmy brzmieć groźnie, stoją jedynie ludzie o niezaspokojonych potrzebach, którzy proszą nas, żebyśmy coś zrobili dla poprawy ich samopoczucia.” 

Jak Wam się to podoba? Czy nie łatwiej przyjąć krytykę lub epitety, kiedy traktujemy je jako oznakę niezaspokojonych potrzeb partnera? Poczuliście ulgę? Przychodzi mi tutaj na myśl jeszcze inne podejście, a mianowicie model rozwoju osobowości według Erica Berne’a – twórcy analizy transakcyjnej, który opisał cztery postawy życiowe w relacjach interpersonalnych. Jedną z nich – zakładającą zdrowie psychiczne jednostki i jej integralną osobowość – jest postawa: ja jestem OK, ty jesteś OK. Dobrze komponuje się to z podejściem Rosenberga i podchodzeniem do komunikatu (nawet negatywnego) z poszanowaniem uczuć, potrzeb drugiej osoby oraz automatyczną otwartością i wyrozumiałością. Nie oceniam negatywnie kogoś, kto mnie oczernia, mówi coś pod wpływem gwałtownych emocji lub zwyczajnie pozwala sobie na pochopną ocenę mojej osoby – odbieram jego słowa jako zaszyfrowaną potrzebę, którą prawdopodobnie mogę zaspokoić. 
Nie jest to łatwe, bo kiedy słyszymy: „Znowu nie posprzątałaś po sobie w kuchni”. Nie zawsze jako pierwsze na myśl przychodzi nam do głowy, że współlokatorka chciałby przygotować sobie kolację, ale blat jest pełen resztek naszego jedzenia, a naczynia niepozmywane w zlewie. Jednak takie podejście, w przypadku osób, które same jeszcze nie stosują komunikacji zgodnie z metodą Rosenberga, może działać zbawiennie na naszą relację.

Jeśli się nad tym cytatem zastanowić, to jego sens wydaje się oczywisty. Trudność polega na wprowadzeniu w życie takiego – odartego z przemocy w porozumieniu - odbioru TYCH komunikatów, czyli nauczenie się czytania między wierszami i dystansu wobec takiej, często wypowiadanej nie do końca świadomie, krytyki. Kluczem jest świadomość własnych oraz otwartość na odczytywanie cudzych potrzeb. Nie brzmi to jak łatwe zadanie, ale praktyka czyni mistrza, a jeśli zależy nam na naszym zdrowiu psychicznym i pogłębianiu relacji interpersonalnych, zwłaszcza z bliskimi, to polecam stosowanie metody Marshalla B. Rosenberga.
Pozdrawiam,
Marianna Urbanek

Tekst oparty jest na książce pt. Porozumienie Bez Przemocy. O języku życia autorstwa M. B. Rosenberga, skąd pochodzi cytat. O analizie transakcyjnej można przeczytać dużo więcej w W co grają ludzie. Psychologia stosunków międzyludzkich Erica Berne’a.


~ Lewin Kłodzki, Fot. M. Urbanek

You May Also Like

0 komentarze