Obsługiwane przez usługę Blogger.

Wysokie oczekiwania

by - lutego 04, 2018


Kiedy nie masz oczekiwań, nie istnieje możliwość, że zostaniesz zraniony.
Osho
Dziś chciałabym skupić się na czymś, co brzmi jak oczywista oczywistość, ale jest niezwykle trudne i sama borykam się z wprowadzeniem tej mądrości w życie. Może nie każdy już to sobie uświadomił, ale gdy tylko to nastąpi, będzie doskonale rozumiał, co mam na myśli.

Mianowicie, chciałabym skupić się na oczekiwaniach. Czym są oczekiwania? Naszymi automatycznymi wyobrażeniami na układane w głowie plany. Plany określone, nieokreślone, te dopiero w powijakach i te pewne na 100%. Kiedy zakładamy, że coś ma się wydarzyć bądź planujemy cokolwiek, automatycznie w naszej głowie powstają oczekiwania co do tego, jak powinno to wyglądać w rzeczywistości. Jasne, prawda? Tak. Skąd te oczekiwania się biorą i czy są nam do czegoś potrzebne?

Na pewno mają aspekt negatywny. Wystarczy przypomnieć sobie  tysiące rozczarowań, które nas spotykają… każdego dnia…? Kiedy jednak słońce nie świeci i nie ma 25 stopni w weekend, a my chcieliśmy wybrać się na rowerowy piknik; kiedy on nie obudził nas pocałunkiem i z bukietem kwiatów z okazji rocznicy ślubu; kiedy w Biedronce nie było mango, a na podwieczorek miała być tarta; kiedy piękny bal karnawałowy wyglądał zupełnie inaczej niż… niż sobie założyliśmy. Nie chcę generalizować, ale podejrzewam, że to czysto ludzka tendencja do wyobrażania sobie jak nadchodzące sytuacje będą wyglądały. Jasne, zupełnie naturalna sprawa. W naszej głowie pokutują utarte schematy poznawcze wszystkich sytuacji, których się spodziewamy (na podstawie przeszłości, zdobytej wiedzy, cudzych doświadczeń, obejrzanych filmów, zasłyszanych historii, czy przeczytanych książek). Dzięki temu wiemy czego się spodziewać, możemy przygotować się na nadchodzące doświadczenia, czy np. ubrać się odpowiednio do okazji (najprostszy przykład). Możemy przewidzieć różne warianty sytuacji i… zabrać ze sobą parasol na wypadek deszczu. Tak, te wyobrażenia, które określiłam mianem oczekiwań, mają swój niepodważalny sens i cel.

Niestety, mają też swoją ciemną stronę. Wspomniane wcześniej rozczarowania rujnują nam nastroje i, jak wiele innych ludzkich błędów, prowadzą do interpersonalnych konfliktów. Tak się składa, że przychodzi mi do głowy cały zastęp sytuacji, kiedy byłam bardzo markotna, zrozpaczona i smutna, tylko dlatego, że miałam swoje, nawet niekoniecznie uświadomione, oczekiwania wobec nadchodzących wydarzeń, a, jak to się w życiu składa, każdy człowiek jest inny i ma prawo reagować w zupełnie inny sposób niż sobie założymy, więc - kończyło się to dla mnie zupełnie niespodziewanie. Co wtedy? My cierpimy, bo oczekiwaliśmy czegoś innego, a co więcej, cierpi na tym druga osoba, ponieważ, jak łatwo sobie wyobrazić, smutek i rozczarowanie, to tylko jeden rodzaj z całego wachlarza emocji, którymi możemy zareagować. Stąd uwaga, że te oczekiwania mają swój udział w generowaniu konfliktów. Możemy nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, że ktoś nas rozczarował. Po prostu uważamy, że powinna/powinien w takiej sytuacji powiedzieć, czy zrobić TO, a nie TAMTO. I wtedy się zaczyna… Czym to się może skończyć, to ZAKŁADAM 😊, że nie muszę fantazjować i podawać możliwych przykładów, każdy wie...

Co zrobić, aby wyzbyć się oczekiwań, bądź, chociażby, nie pozwolić im tak bardzo wpływać na nasze postrzeganie rzeczywistości?

Poza, promowanym przeze mnie w każdym poście, wglądzie w naszą świadomość, który moim zdaniem jest podstawą życia w zgodzie ze sobą i społeczeństwem (ale oczywiście, nie jest prostą sprawą – wymaga umiejętności i praktyki), przychodzi mi do głowy również popularny ruch mindfullness – uważności, która poprzez praktykę medytacji uczy skupiać się na docierających do nas w danej chwili bodźcach wewnętrznych i zewnętrznych nie wybiegając poza ramy teraźniejszości. Obie te możliwości wymagają dużo praktyki i cierpliwości, ale biorąc pod uwagę zalety i efekty, które można osiągnąć, są warte każdego wysiłku. Oczekiwania, które wkradają się do naszych umysłów i filtrują postrzeganie rzeczywistości, to nie jedyna trudność, której można się pozbyć poprzez pracę nad sobą i uświadamianie sobie, co w danej chwili kieruje naszymi myślami. Myślami, które, zgodnie z poprzednim tekstem, generują konkretne emocje. Gdybyśmy, w idealnym świecie, pozbyli się oczekiwań wobec innych osób, mogłoby to zaowocować tym, że każdą osobną sytuację odbieralibyśmy z czystym umysłem. Bez kalki oczekiwań, bez rozczarowań z nimi związanych, bez zbędnych emocji wzbudzonych wcześniejszym układaniem scenariusza. Odbieralibyśmy to, co się wokół nas dzieje z dziecięcą naiwnością i wdzięcznością, za to, co nas spotyka. Myślę, że to bardzo przypomina założenia mindfullness – absorbowanie doświadczeń takimi, jakie w rzeczywistości są. Co więcej, odnosi się to również do opisanego w poprzednim poście RTZ – myślenia o faktach, o tym, co faktycznie zostało powiedziane, czy co się wydarzyło w danej chwili, bez odnoszenia tego do naszych przekonań, w tym przypadku przekonań na temat zachowań innych osób w danej sytuacji.

Najważniejsze jest nasze dobre samopoczucie. Oczekiwania nie muszą przynosić negatywnych skutków. Niedawno natknęłam się na wyniki badań psychologicznych, które dowodziły, że oczekiwania mają dużo lepsze efekty dla realizacji naszych planów niż fantazje. Zastanawiałam się nad możliwą przyczyną i wyjaśnieniem tego zjawiska. Jeżeli fantazje były rozumiane jako świat marzeń, do którego się „wyłączamy”, by pofantazjować chwilę, ale wcale nie mamy ochoty ani pewności, czy chcielibyśmy daną czynność zrealizować, to wydaje mi się to oczywiste. Fantazje nie oddziałują wtedy tak bardzo na podwyższenie poziomu naszej motywacji do działania, realizacji celu. Chociaż jeżeli wyobrażamy sobie coś, czego byśmy naprawdę pragnęli, to czemu nie? Wtedy fantazja jest wizją, która tym bardziej „przekonuje” nas jak wspaniale mogłoby być i może podnosić poziom motywacji. Ale być może fantazje były zdefiniowane w badaniu jako ucieczka do jakiejś alternatywnej rzeczywistości, gdzie na chwilę możemy odciąć się od otaczającego nas świata. W przypadku oczekiwań, również można postrzegać ich konsekwencje na różne sposoby, ale słowo „oczekiwanie” brzmi dla mnie bardzo konkretnie, wymownie i wymagająco. Słyszę w nim nacisk na kreowanie rzeczywistości wedle naszych wyobrażeń. Wtedy jednoznacznie można stwierdzić, że będziemy robić wszystko, co w naszej mocy i działać według planu, na końcu którego, na horyzoncie czeka na nas oczekiwana rzeczywistość. Według takiego rozumowania oczekiwania dają lepsze efekty w związku z realizacją planów, marzeń niż czyste fantazjowanie.

Przytoczyłam przykład badań, aby zobrazować, że oczekiwania nie są „z natury” złe. Po raz kolejny podkreślam moje osobiste przekonanie, że to wszystko zależy od nas, jak ich siłę wykorzystamy i czy pozwolimy im przejąć kontrolę nad relacjami interpersonalnymi, co do których powinniśmy być szczególnie uważni. Im jestem starsza, im więcej doświadczam i zastanawiam się nad codziennością, dochodzę do wniosku, że tak wiele możemy zdziałać pozwalając sobie przejąć kontrolę nad swoimi myślami, co wymaga od nas, z pewnością, powolniejszego działania. Powstrzymywania się od natychmiastowych reakcji, dawania sobie czasu na refleksję nad sobą i otoczeniem.

Następnym razem, zamiast obrażać się i złościć na kogoś, kto nie zachował się zgodnie z naszym scenariuszem sytuacji, dajmy sobie czas i dajmy szansę reagować innym wedle ich upodobań, osobowości i schematów działania, a nie naszych przekonań. Uwolnimy wtedy z ich sideł nie tylko siebie, ale również naszych bliskich 😊

Pozdrawiam,
Marianna Urbanek

~ Paryż, Fot. M. Urbanek

You May Also Like

0 komentarze