Wysokie oczekiwania
Kiedy nie masz oczekiwań, nie istnieje możliwość, że zostaniesz zraniony.
Osho
Dziś chciałabym skupić się na czymś, co
brzmi jak oczywista oczywistość, ale jest niezwykle trudne i sama borykam się z
wprowadzeniem tej mądrości w życie. Może nie każdy już to sobie uświadomił, ale
gdy tylko to nastąpi, będzie doskonale rozumiał, co mam na myśli.
Mianowicie, chciałabym skupić się na oczekiwaniach.
Czym są oczekiwania? Naszymi automatycznymi wyobrażeniami na układane w głowie plany.
Plany określone, nieokreślone, te dopiero w powijakach i te pewne na 100%. Kiedy
zakładamy, że coś ma się wydarzyć bądź planujemy cokolwiek, automatycznie w
naszej głowie powstają oczekiwania co do tego, jak powinno to wyglądać w
rzeczywistości. Jasne, prawda? Tak. Skąd
te oczekiwania się biorą i czy są nam do czegoś potrzebne?
Na pewno mają aspekt negatywny. Wystarczy
przypomnieć sobie tysiące rozczarowań,
które nas spotykają… każdego dnia…? Kiedy jednak słońce nie świeci i nie ma 25
stopni w weekend, a my chcieliśmy wybrać się na rowerowy piknik; kiedy on nie
obudził nas pocałunkiem i z bukietem kwiatów z okazji rocznicy ślubu; kiedy w
Biedronce nie było mango, a na podwieczorek miała być tarta; kiedy piękny bal
karnawałowy wyglądał zupełnie inaczej niż… niż sobie założyliśmy. Nie
chcę generalizować, ale podejrzewam, że to czysto ludzka tendencja do
wyobrażania sobie jak nadchodzące sytuacje będą wyglądały. Jasne, zupełnie naturalna
sprawa. W naszej głowie pokutują utarte schematy poznawcze wszystkich sytuacji,
których się spodziewamy (na podstawie przeszłości, zdobytej wiedzy, cudzych
doświadczeń, obejrzanych filmów, zasłyszanych historii, czy przeczytanych
książek). Dzięki temu wiemy czego się spodziewać, możemy przygotować się na
nadchodzące doświadczenia, czy np. ubrać się odpowiednio do okazji (najprostszy
przykład). Możemy przewidzieć różne warianty sytuacji i… zabrać ze sobą parasol
na wypadek deszczu. Tak, te wyobrażenia,
które określiłam mianem oczekiwań, mają swój niepodważalny sens i cel.
Niestety, mają też swoją ciemną stronę.
Wspomniane wcześniej rozczarowania rujnują nam nastroje i, jak wiele innych ludzkich
błędów, prowadzą do interpersonalnych konfliktów. Tak się składa, że przychodzi
mi do głowy cały zastęp sytuacji, kiedy byłam bardzo markotna, zrozpaczona i
smutna, tylko dlatego, że miałam swoje, nawet niekoniecznie uświadomione,
oczekiwania wobec nadchodzących wydarzeń, a, jak to się w życiu składa, każdy człowiek jest inny i ma prawo
reagować w zupełnie inny sposób niż sobie założymy, więc - kończyło się to
dla mnie zupełnie niespodziewanie. Co wtedy? My cierpimy, bo oczekiwaliśmy
czegoś innego, a co więcej, cierpi na tym druga osoba, ponieważ, jak łatwo
sobie wyobrazić, smutek i rozczarowanie, to tylko jeden rodzaj z całego
wachlarza emocji, którymi możemy zareagować. Stąd uwaga, że te oczekiwania mają
swój udział w generowaniu konfliktów. Możemy nawet nie zdawać sobie sprawy z
tego, że ktoś nas rozczarował. Po prostu uważamy, że powinna/powinien w
takiej sytuacji powiedzieć, czy zrobić TO, a nie TAMTO. I wtedy się zaczyna… Czym
to się może skończyć, to ZAKŁADAM 😊, że nie muszę fantazjować i podawać
możliwych przykładów, każdy wie...
Co zrobić, aby wyzbyć się
oczekiwań, bądź, chociażby, nie pozwolić im tak bardzo wpływać na nasze
postrzeganie rzeczywistości?
Poza, promowanym przeze mnie w każdym
poście, wglądzie w naszą świadomość, który moim zdaniem jest podstawą życia w
zgodzie ze sobą i społeczeństwem (ale oczywiście, nie jest prostą sprawą –
wymaga umiejętności i praktyki), przychodzi mi do głowy również popularny ruch mindfullness
– uważności, która poprzez praktykę medytacji uczy skupiać się na docierających
do nas w danej chwili bodźcach wewnętrznych i zewnętrznych nie wybiegając poza
ramy teraźniejszości. Obie te możliwości wymagają dużo praktyki i cierpliwości,
ale biorąc pod uwagę zalety i efekty, które można osiągnąć, są warte każdego
wysiłku. Oczekiwania, które wkradają się do naszych umysłów i filtrują
postrzeganie rzeczywistości, to nie jedyna trudność, której można się pozbyć poprzez
pracę nad sobą i uświadamianie sobie, co w danej chwili kieruje naszymi
myślami. Myślami, które, zgodnie z
poprzednim tekstem, generują konkretne
emocje. Gdybyśmy, w idealnym świecie, pozbyli się oczekiwań wobec innych
osób, mogłoby to zaowocować tym, że każdą osobną sytuację odbieralibyśmy z
czystym umysłem. Bez kalki oczekiwań, bez rozczarowań z nimi związanych, bez
zbędnych emocji wzbudzonych wcześniejszym układaniem scenariusza.
Odbieralibyśmy to, co się wokół nas dzieje z dziecięcą naiwnością i
wdzięcznością, za to, co nas spotyka. Myślę, że to bardzo przypomina założenia
mindfullness – absorbowanie doświadczeń takimi, jakie w rzeczywistości są. Co
więcej, odnosi się to również do opisanego w poprzednim poście RTZ – myślenia o
faktach, o tym, co faktycznie zostało powiedziane, czy co się wydarzyło w danej
chwili, bez odnoszenia tego do naszych przekonań, w tym przypadku przekonań na
temat zachowań innych osób w danej sytuacji.
Najważniejsze jest nasze dobre
samopoczucie. Oczekiwania nie muszą przynosić negatywnych skutków. Niedawno natknęłam
się na wyniki badań psychologicznych, które dowodziły, że oczekiwania mają dużo lepsze efekty dla realizacji naszych planów niż
fantazje. Zastanawiałam się nad możliwą przyczyną i wyjaśnieniem tego
zjawiska. Jeżeli fantazje były rozumiane jako świat marzeń, do którego się „wyłączamy”,
by pofantazjować chwilę, ale wcale nie mamy ochoty ani pewności, czy
chcielibyśmy daną czynność zrealizować, to wydaje mi się to oczywiste. Fantazje
nie oddziałują wtedy tak bardzo na podwyższenie poziomu naszej motywacji do działania,
realizacji celu. Chociaż jeżeli wyobrażamy sobie coś, czego byśmy naprawdę
pragnęli, to czemu nie? Wtedy fantazja jest wizją, która tym bardziej „przekonuje”
nas jak wspaniale mogłoby być i może podnosić poziom motywacji. Ale być może
fantazje były zdefiniowane w badaniu jako ucieczka do jakiejś alternatywnej
rzeczywistości, gdzie na chwilę możemy odciąć się od otaczającego nas świata. W
przypadku oczekiwań, również można postrzegać ich konsekwencje na różne sposoby,
ale słowo „oczekiwanie” brzmi dla mnie bardzo konkretnie, wymownie i wymagająco.
Słyszę w nim nacisk na kreowanie rzeczywistości wedle naszych wyobrażeń. Wtedy
jednoznacznie można stwierdzić, że będziemy robić wszystko, co w naszej mocy i
działać według planu, na końcu którego, na horyzoncie czeka na nas oczekiwana
rzeczywistość. Według takiego rozumowania oczekiwania dają lepsze efekty w
związku z realizacją planów, marzeń niż czyste fantazjowanie.
Przytoczyłam przykład badań, aby zobrazować,
że oczekiwania nie są „z natury” złe. Po raz kolejny podkreślam moje osobiste przekonanie,
że to wszystko zależy od nas, jak ich
siłę wykorzystamy i czy pozwolimy im przejąć kontrolę nad relacjami
interpersonalnymi, co do których powinniśmy być szczególnie uważni. Im jestem
starsza, im więcej doświadczam i zastanawiam się nad codziennością, dochodzę do
wniosku, że tak wiele możemy zdziałać
pozwalając sobie przejąć kontrolę nad swoimi myślami, co wymaga od nas, z
pewnością, powolniejszego działania. Powstrzymywania się od natychmiastowych reakcji,
dawania sobie czasu na refleksję nad sobą i otoczeniem.
Następnym razem, zamiast obrażać się i
złościć na kogoś, kto nie zachował się zgodnie z naszym scenariuszem sytuacji,
dajmy sobie czas i dajmy szansę reagować innym wedle ich upodobań, osobowości i
schematów działania, a nie naszych przekonań. Uwolnimy wtedy z ich sideł nie
tylko siebie, ale również naszych bliskich 😊
Pozdrawiam,
Marianna
Urbanek
~ Paryż, Fot. M. Urbanek
~ Paryż, Fot. M. Urbanek
0 komentarze