Co nas nie zabije, to nas wzmocni?
Muszę przyznać, że to jedno z moich
najmniej ulubionych powiedzeń. Chociaż nie mogę powiedzieć, że się z nim nie
zgadzam, bo zdanie to jest jak najbardziej prawdziwe, to nie lubię go słyszeć
(ale czasem sama je powtarzam…). Wszystkie doświadczenia, które przychodzi nam
znosić, wszystkie zadania, z którymi się w życiu borykamy i, z którymi,
ostatecznie, sobie radzimy, są lekcjami, z których wiele jesteśmy w stanie się nauczyć,
to fakt. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele
doświadczeń, które przechodzimy, nawet mimo tego, że nie należą do przyjemnych,
pomagają nam zrozumieć siebie, wzbogacić nasze wnętrze, podbudować nasze
poczucie własnej wartości i wzmocnić naszą odporność psychiczną. Szczególnie
te trudne momenty w życiu, wiele nas uczą i wiele na nich możemy skorzystać. Poszerzają
one zakres sposobów radzenia sobie ze stresem, uczą nas wiele o otaczającym nas
świecie i działających w nim mechanizmach, a przede wszystkim, dają siłę,
ponieważ jesteśmy świadomi, że udało nam się TO przetrwać. Wielokrotnie w życiu
mówiłam sobie „dałam sobie radę z TYM, teraz dam sobie radę ze wszystkim”.
Podejrzewam, że to powszechne poczucie i cieszę się, że ludzie potrafią czerpać
w życiu ze wszystkiego, nie tylko z chwil radosnych, ale również z porażek.
Jeśli nie sami, to z pomocą innych ludzi, wychodzą z najtrudniejszych opresji ze
świadomością, że mogą tak wiele. To część tej szczególnej zdolności podnoszenia
się z kryzysów, o której pisałam wcześniej. Radzenie sobie z przeciwnościami na
pewno wzmacnia nasze charaktery i poczucie własnej wartości – to pewnie ukryta
mądrość tego powiedzenia i nie mam zamiaru jej podważać.
Jednak bardzo często przesadzamy. Tkwimy
w sytuacjach, które kosztują nas wiele cierpienia, a co za tym idzie – podupada
nasze zdrowie psychiczne oraz fizyczne. Napotykamy takie sytuacje, których
powtarzalność na pewno nie wpływa na nas dobrze i w niczym nam nie pomaga.
Żyjemy w środowiskach pełnych stresu, pośpiechu i wewnętrznej walki, którą
wielu z nas codziennie ze sobą stacza. Chciałabym
podkreślić, że nasza cierpliwość i umiejętność czerpania korzyści z doświadczanych
trudności ma swój kres – na szczęście. Możemy się hartować, ale tylko do
pewnego momentu ma to dla nas sens. Nasz organizm potrafi wiele znieść, ale nie
warto wystawiać go na niektóre próby, ponieważ nie będziemy czerpać z nich
żadnych korzyści. Według badań podłużnych przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych,
doświadczanie trudnych i wymagających sytuacji
życiowych, wpływa pozytywnie na nasze funkcjonowanie – wzmacnia nasze zdolności
przystosowawcze, odporność psychiczną i sprzyja naszemu, szeroko pojmowanemu,
zdrowiu. Jednak zależność ta nie jest liniowa. Zależność pozytywnych
konsekwencji związanych z doświadczaniem i radzeniem sobie z trudnościami ma
kształt odwróconej litery U:
Oznacza to, że pewien poziom stresu i problemów wpływa na nas motywująco i energetyzująco, ale po przekroczeniu granicy naszej wytrzymałości – odporności psychicznej, zależność staje się odwrotna i nasze funkcjonowanie pogarsza się wraz ze wzrostem przeciwności, które się przed nami piętrzą.
Jako pierwszy przykład takich
nawarstwiających się trudności, który przychodzi mi na myśl, podam bardzo
wymagające środowisko pracy. Wymagające – to pojęcie względne, ale też wszyscy
mamy inny poziom tolerancji i wrażliwości na stres, czy wymagania i naciski środowiska
zewnętrznego. Ludzie zadowoleni ze
swojej pracy są generalnie szczęśliwsi – też mi odkrycie, prawda? W pracy
spędzamy standardowo 1/3 czasu swojego dorosłego życia. To ważne, jak ją
postrzegamy i co w niej, generalnie, przeżywamy. Często słyszę narzekania, czy
widzę ewidentne, negatywne skutki czyjegoś uporu, by nie zmieniać zaistniałej sytuacji.
Wolimy narzekać i zwlekać się z łóżka z niechęcią codziennie rano niż przysiąść,
poświęcić czas na refleksję i znalezienie innego rozwiązania. Co nas trzyma w niechcianej,
nie dającej satysfakcji pracy? Strach przed zmianą, lęk przed opuszczeniem
strefy komfortu, wreszcie - zobowiązania finansowe. Wszyscy je mamy, ale należy
pamiętać jednocześnie, że mamy również zobowiązania wobec siebie. Nasze zdrowie
nie jest nam dane raz na zawsze, nikt z nas nie jest z tytanu. Skutki uboczne stresu i przewlekłego
zmęczenia w postaci kryzysów emocjonalnych, załamań nerwowych i różnego rodzaju
chorób, nie pomogą nam rozwiązać finansowych kłopotów, czy po prostu wykarmić
naszej rodziny. Jeżeli tkwimy w niekorzystnych warunkach zbyt długo, możemy
zwyczajnie zrobić sobie krzywdę.
Dlatego nie jestem zwolennikiem znoszenia
negatywnych skutków naszych decyzji bez refleksji i dbania o własne dobro.
Jeżeli będziemy w dobrym stanie emocjonalnym i fizycznym, zawsze znajdziemy
rozwiązanie oraz potrzebne zasoby i będziemy mieć, przede wszystkim, siłę i
energię na to, by sobie poradzić z przeciwnościami. Niektórzy za wszelką cenę
próbują osiągać zamierzone plany, czy postawione sobie cele, zadania do
wykonania. To szlachetne i ważne, powszechnie bardzo ceni się ludzi, którzy są
wytrwali w dążeniu do celu, nie kierują się słomianym zapałem i potrafią organizować
swój czas i zadania, w taki sposób, aby „misja” została zakończona pomyślnie.
Jednak niektórzy z nas, zapominają po
drodze o tym, co jest najważniejsze i, że nie zawsze cel, który obraliśmy jest
tym, co dla nas samych jest najlepsze. Może się okazać, że warunki
zewnętrzne zmieniły się na tyle, że pragniemy czegoś innego, albo, że
osiągnięcie celu okazuje się ponad nasze siły. Co wtedy należy zrobić? Słuchać
siebie – sygnałów płynących ze swojego ciała. Nikt nie powiedział, że odpuszczenie
i zmiana kierunku działania z powodu niekorzystnych warunków i zbyt wysokiego
poziomu trudności, to porażka. To mądrość, którą nie każdy z nas już posiada
lub posiadł. Zamiast robić krzywdę sobie, swoim zaniedbanym przez ciągły brak
czasu bliskim, zdrowiu psychicznemu i fizycznemu – warto przewartościować swoje
plany i na podstawie analizy, podjąć dobrą dla nas decyzję. Podejmując wszystkie
swoje decyzje nie znamy przyszłości, możemy tylko przewidywać, co wydarzy się
po drodze, po objęciu konkretnego celu, a umiejętność
adaptacji do wciąż zmieniającego się środowiska, to podstawa inteligencji,
którą się odznaczamy. Podejmowanie decyzji, a następnie zmiany tych decyzji by
dbać o własne dobro wymagają od nas mądrości i odwagi.
Innym przykładem, którym mogę się posłużyć
są relacje interpersonalne. Bezustanne próby porozumienia kończące się
kłótniami bądź awanturami, czy zwyczajnie - trwanie w bliskiej relacji z kimś,
kto do nas nie pasuje, bądź krzywdzi nas, nie są w stanie poprawić naszego
samopoczucia i nie pozyskamy z nich żadnej siły i energii (nie wzmocnią nas na
pewno). Jeżeli wiążące nas z bliskimi
relacje dają więcej cierpień niż radości i szczęścia, są toksyczne i nie warto
trzymać się ich za wszelką cenę, pomimo istniejących między nami uczuć. Często,
by zrozumieć, że kogoś naprawdę kochamy, musimy pozwolić mu odejść, a nie
starać się utrzymać go przy sobie za wszelką cenę. Co niszczy obojga partnerów,
czy ich dzieci, będące świadkami nieporozumień. Czasami trudno pogodzić się z
taką stratą, ale to może być jedyny sposób, aby odzyskać spokój i wewnętrzną
równowagę. Przecież jeżeli kogoś kochamy, chcemy dla niego jak najlepiej…
Według przeprowadzonych w Paryżu badań, osoby, których rodzice w dzieciństwie
często się kłócili, były bardziej narażone na depresję, myśli samobójcze, stosowanie
przemocy we własnych związkach i wobec własnych dzieci oraz uzależnienie od
alkoholu. Inne wyniki badań potwierdzają, że niepewność w związkach
romantycznych, która, naturalnie, wiąże się ze stresem oraz brakiem poczucia
bezpieczeństwa i stabilizacji, korelują z różnego rodzaju zespołami bólowymi i
chorobami kardiologicznymi, nadciśnieniem oraz chorobami wrzodowymi. Relacje
interpersonalne są źródłem wsparcia, szczęścia i radości w naszym życiu,
dlatego warto je pielęgnować i o nie dbać. Jednak nie można trzymać się na siłę
tych, które wspomnianych funkcji nie spełniają, bo ma to negatywne skutki na
nas samych, czy bliskie nam osoby. To kolejny przykład sytuacji, kiedy zbyt
duża ilość trudności powoduje obniżenie dobrostanu, a my nie jesteśmy w stanie
poradzić sobie z pojawiającymi się problemami. Jasne, że trudności mogą być
spowodowane różnymi przyczynami i być usprawiedliwione, piszę jednak ogólnie i
skupiam się wyłącznie na dobru jednostki. Napotykanie trudności nie zawsze jest
wystarczającym powodem do wycofania się z relacji interpersonalnej, wszystko zależy od stron relacji i przejawianych
chęci by te trudności wspólnie przezwyciężać.
Należy pamiętać o innej, bardzo ważnej
umiejętności, jaką jest zdolność odpuszczania. Jest ona równie ważna jak
wytrwałość w dążeniu do celu. Życie bezustannie
weryfikuje nasze plany i cele. Raz obrane, niekoniecznie zawiodą nas tam, gdzie
pragniemy się dostać. Wszystkie doświadczenia po drodze wzmocnią nas na
pewno, ale nie dajmy się zwariować. Przedstawiony wykres jasno obrazuje, że liczba
lub poziom przeciwności, które wpływają na nas pozytywnie są skończone, a
wystawianie się na ciosy zbyt długo odbije się na naszym zdrowiu psychicznym oraz
fizycznym. Co nas nie zabije, to nas
wzmocni, ale jeśli nie wzmocni, to na pewno mocno poturbuje, na co warto być
wyczulonym.
Pozdrawiam,
Marianna
Urbanek
~ Praga, Fot. M.Urbanek
0 komentarze