Obsługiwane przez usługę Blogger.

Co nas nie zabije, to nas wzmocni?

by - marca 18, 2018

Muszę przyznać, że to jedno z moich najmniej ulubionych powiedzeń. Chociaż nie mogę powiedzieć, że się z nim nie zgadzam, bo zdanie to jest jak najbardziej prawdziwe, to nie lubię go słyszeć (ale czasem sama je powtarzam…). Wszystkie doświadczenia, które przychodzi nam znosić, wszystkie zadania, z którymi się w życiu borykamy i, z którymi, ostatecznie, sobie radzimy, są lekcjami, z których wiele jesteśmy w stanie się nauczyć, to fakt. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele doświadczeń, które przechodzimy, nawet mimo tego, że nie należą do przyjemnych, pomagają nam zrozumieć siebie, wzbogacić nasze wnętrze, podbudować nasze poczucie własnej wartości i wzmocnić naszą odporność psychiczną. Szczególnie te trudne momenty w życiu, wiele nas uczą i wiele na nich możemy skorzystać. Poszerzają one zakres sposobów radzenia sobie ze stresem, uczą nas wiele o otaczającym nas świecie i działających w nim mechanizmach, a przede wszystkim, dają siłę, ponieważ jesteśmy świadomi, że udało nam się TO przetrwać. Wielokrotnie w życiu mówiłam sobie „dałam sobie radę z TYM, teraz dam sobie radę ze wszystkim”. Podejrzewam, że to powszechne poczucie i cieszę się, że ludzie potrafią czerpać w życiu ze wszystkiego, nie tylko z chwil radosnych, ale również z porażek. Jeśli nie sami, to z pomocą innych ludzi, wychodzą z najtrudniejszych opresji ze świadomością, że mogą tak wiele. To część tej szczególnej zdolności podnoszenia się z kryzysów, o której pisałam wcześniej. Radzenie sobie z przeciwnościami na pewno wzmacnia nasze charaktery i poczucie własnej wartości – to pewnie ukryta mądrość tego powiedzenia i nie mam zamiaru jej podważać.

Jednak bardzo często przesadzamy. Tkwimy w sytuacjach, które kosztują nas wiele cierpienia, a co za tym idzie – podupada nasze zdrowie psychiczne oraz fizyczne. Napotykamy takie sytuacje, których powtarzalność na pewno nie wpływa na nas dobrze i w niczym nam nie pomaga. Żyjemy w środowiskach pełnych stresu, pośpiechu i wewnętrznej walki, którą wielu z nas codziennie ze sobą stacza. Chciałabym podkreślić, że nasza cierpliwość i umiejętność czerpania korzyści z doświadczanych trudności ma swój kres – na szczęście. Możemy się hartować, ale tylko do pewnego momentu ma to dla nas sens. Nasz organizm potrafi wiele znieść, ale nie warto wystawiać go na niektóre próby, ponieważ nie będziemy czerpać z nich żadnych korzyści. Według badań podłużnych przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych, doświadczanie trudnych i wymagających sytuacji życiowych, wpływa pozytywnie na nasze funkcjonowanie – wzmacnia nasze zdolności przystosowawcze, odporność psychiczną i sprzyja naszemu, szeroko pojmowanemu, zdrowiu. Jednak zależność ta nie jest liniowa. Zależność pozytywnych konsekwencji związanych z doświadczaniem i radzeniem sobie z trudnościami ma kształt odwróconej litery U:













Oznacza to, że pewien poziom stresu i problemów wpływa na nas motywująco i energetyzująco, ale po przekroczeniu granicy naszej wytrzymałości – odporności psychicznej, zależność staje się odwrotna i nasze funkcjonowanie pogarsza się wraz ze wzrostem przeciwności, które się przed nami piętrzą.

Jako pierwszy przykład takich nawarstwiających się trudności, który przychodzi mi na myśl, podam bardzo wymagające środowisko pracy. Wymagające – to pojęcie względne, ale też wszyscy mamy inny poziom tolerancji i wrażliwości na stres, czy wymagania i naciski środowiska zewnętrznego. Ludzie zadowoleni ze swojej pracy są generalnie szczęśliwsi – też mi odkrycie, prawda? W pracy spędzamy standardowo 1/3 czasu swojego dorosłego życia. To ważne, jak ją postrzegamy i co w niej, generalnie, przeżywamy. Często słyszę narzekania, czy widzę ewidentne, negatywne skutki czyjegoś uporu, by nie zmieniać zaistniałej sytuacji. Wolimy narzekać i zwlekać się z łóżka z niechęcią codziennie rano niż przysiąść, poświęcić czas na refleksję i znalezienie innego rozwiązania. Co nas trzyma w niechcianej, nie dającej satysfakcji pracy? Strach przed zmianą, lęk przed opuszczeniem strefy komfortu, wreszcie - zobowiązania finansowe. Wszyscy je mamy, ale należy pamiętać jednocześnie, że mamy również zobowiązania wobec siebie. Nasze zdrowie nie jest nam dane raz na zawsze, nikt z nas nie jest z tytanu. Skutki uboczne stresu i przewlekłego zmęczenia w postaci kryzysów emocjonalnych, załamań nerwowych i różnego rodzaju chorób, nie pomogą nam rozwiązać finansowych kłopotów, czy po prostu wykarmić naszej rodziny. Jeżeli tkwimy w niekorzystnych warunkach zbyt długo, możemy zwyczajnie zrobić sobie krzywdę.

Dlatego nie jestem zwolennikiem znoszenia negatywnych skutków naszych decyzji bez refleksji i dbania o własne dobro. Jeżeli będziemy w dobrym stanie emocjonalnym i fizycznym, zawsze znajdziemy rozwiązanie oraz potrzebne zasoby i będziemy mieć, przede wszystkim, siłę i energię na to, by sobie poradzić z przeciwnościami. Niektórzy za wszelką cenę próbują osiągać zamierzone plany, czy postawione sobie cele, zadania do wykonania. To szlachetne i ważne, powszechnie bardzo ceni się ludzi, którzy są wytrwali w dążeniu do celu, nie kierują się słomianym zapałem i potrafią organizować swój czas i zadania, w taki sposób, aby „misja” została zakończona pomyślnie. Jednak niektórzy z nas, zapominają po drodze o tym, co jest najważniejsze i, że nie zawsze cel, który obraliśmy jest tym, co dla nas samych jest najlepsze. Może się okazać, że warunki zewnętrzne zmieniły się na tyle, że pragniemy czegoś innego, albo, że osiągnięcie celu okazuje się ponad nasze siły. Co wtedy należy zrobić? Słuchać siebie – sygnałów płynących ze swojego ciała. Nikt nie powiedział, że odpuszczenie i zmiana kierunku działania z powodu niekorzystnych warunków i zbyt wysokiego poziomu trudności, to porażka. To mądrość, którą nie każdy z nas już posiada lub posiadł. Zamiast robić krzywdę sobie, swoim zaniedbanym przez ciągły brak czasu bliskim, zdrowiu psychicznemu i fizycznemu – warto przewartościować swoje plany i na podstawie analizy, podjąć dobrą dla nas decyzję. Podejmując wszystkie swoje decyzje nie znamy przyszłości, możemy tylko przewidywać, co wydarzy się po drodze, po objęciu konkretnego celu, a umiejętność adaptacji do wciąż zmieniającego się środowiska, to podstawa inteligencji, którą się odznaczamy. Podejmowanie decyzji, a następnie zmiany tych decyzji by dbać o własne dobro wymagają od nas mądrości i odwagi.

Innym przykładem, którym mogę się posłużyć są relacje interpersonalne. Bezustanne próby porozumienia kończące się kłótniami bądź awanturami, czy zwyczajnie - trwanie w bliskiej relacji z kimś, kto do nas nie pasuje, bądź krzywdzi nas, nie są w stanie poprawić naszego samopoczucia i nie pozyskamy z nich żadnej siły i energii (nie wzmocnią nas na pewno). Jeżeli wiążące nas z bliskimi relacje dają więcej cierpień niż radości i szczęścia, są toksyczne i nie warto trzymać się ich za wszelką cenę, pomimo istniejących między nami uczuć. Często, by zrozumieć, że kogoś naprawdę kochamy, musimy pozwolić mu odejść, a nie starać się utrzymać go przy sobie za wszelką cenę. Co niszczy obojga partnerów, czy ich dzieci, będące świadkami nieporozumień. Czasami trudno pogodzić się z taką stratą, ale to może być jedyny sposób, aby odzyskać spokój i wewnętrzną równowagę. Przecież jeżeli kogoś kochamy, chcemy dla niego jak najlepiej…

Według przeprowadzonych w Paryżu badań, osoby, których rodzice w dzieciństwie często się kłócili, były bardziej narażone na depresję, myśli samobójcze, stosowanie przemocy we własnych związkach i wobec własnych dzieci oraz uzależnienie od alkoholu. Inne wyniki badań potwierdzają, że niepewność w związkach romantycznych, która, naturalnie, wiąże się ze stresem oraz brakiem poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji, korelują z różnego rodzaju zespołami bólowymi i chorobami kardiologicznymi, nadciśnieniem oraz chorobami wrzodowymi. Relacje interpersonalne są źródłem wsparcia, szczęścia i radości w naszym życiu, dlatego warto je pielęgnować i o nie dbać. Jednak nie można trzymać się na siłę tych, które wspomnianych funkcji nie spełniają, bo ma to negatywne skutki na nas samych, czy bliskie nam osoby. To kolejny przykład sytuacji, kiedy zbyt duża ilość trudności powoduje obniżenie dobrostanu, a my nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z pojawiającymi się problemami. Jasne, że trudności mogą być spowodowane różnymi przyczynami i być usprawiedliwione, piszę jednak ogólnie i skupiam się wyłącznie na dobru jednostki. Napotykanie trudności nie zawsze jest wystarczającym powodem do wycofania się z relacji interpersonalnej, wszystko zależy od stron relacji i przejawianych chęci by te trudności wspólnie przezwyciężać.

Należy pamiętać o innej, bardzo ważnej umiejętności, jaką jest zdolność odpuszczania. Jest ona równie ważna jak wytrwałość w dążeniu do celu. Życie bezustannie weryfikuje nasze plany i cele. Raz obrane, niekoniecznie zawiodą nas tam, gdzie pragniemy się dostać. Wszystkie doświadczenia po drodze wzmocnią nas na pewno, ale nie dajmy się zwariować. Przedstawiony wykres jasno obrazuje, że liczba lub poziom przeciwności, które wpływają na nas pozytywnie są skończone, a wystawianie się na ciosy zbyt długo odbije się na naszym zdrowiu psychicznym oraz fizycznym. Co nas nie zabije, to nas wzmocni, ale jeśli nie wzmocni, to na pewno mocno poturbuje, na co warto być wyczulonym.

Pozdrawiam,
Marianna Urbanek
 
~ Praga, Fot. M.Urbanek

You May Also Like

0 komentarze