Egoizm nasz powszedni
Egoizm kojarzy nam się powszechnie źle, pokusiłam się, więc, o sprawdzenie jego definicji w słowniku języka polskiego, skąd dowiedziałam się, że to postawa życiowa nacechowana dbałością, wyłącznie lub przede wszystkim, o własne (bądź osób najbliższych) dobro (za: https://sjp.pwn.pl/slowniki/egoizm.html). Okazało się, że definicja nie jest tak przerażająca jak można by się spodziewać, a nawet zgadza się z moim własnym podejściem do tematu, które wyrosło na podstawie teorii ewolucyjnych. Ewolucja wyposażyła nas w różnego rodzaju mechanizmy przetrwania, a egoizm jest właśnie jednym z nich. Odpowiadając na pytanie, czy postawa egoistyczna jest etycznie dobra, czy etycznie zła, pokusiłabym się w kierunku jej pozytywnego wpływu na nasze życie. Biorąc pod uwagę powyżej przytoczoną, krótką definicję, która podkreśla, że skupiamy się nie tylko na swoim, ale również na dobrostanie bliskich nam osób, oznacza to zwyczajnie, według mojego rozumowania, że egoizm wyewoluował by nas chronić. Nas i osoby z nami spokrewnione. Nasze geny?
Zapewne, znane jest wszystkim pojęcie „samolubnego genu”. Koncepcja ta opisuje sposoby działania pojedynczych genów zwiększające szanse na ich przetrwanie, czyli rozwój i dobrobyt danej osoby, która następnie ma szansę te geny przekazywać dalej. Richard Dawkins doszedł do wniosku, że jednostką doboru naturalnego jest gen, a nie konkretny osobnik. Geny przekazujemy potomstwu, które może replikować je w następnych pokoleniach, gwarantując przetrwanie konkretnym genom – naszym genom. Z czego wynika, że przetrwają tylko te geny, które gwarantują możliwość replikacji. Wyjaśnia to, w pewnym stopniu i dość dobitnie, powody dla których dbamy o potomstwo i zależy nam na tym, aby dobrze się rozwijało i przedłużało istnienie naszych genów. To duże uproszczenie, jednak wydaje mi się, że bardzo trafnie wyjaśnia pojęcie egoizmu zawarte w przytoczonej definicji. Nie da się ukryć, że ewolucja zdeterminowała nasz sposób funkcjonowania i nadal, we współczesnym świecie, wszystkim nam zależy na przetrwaniu. Przetrwaniu własnej osoby, ale i naszych najbliższych. Tak zostaliśmy „zaprogramowani” i bardzo dobrze! Koncepcja ta wyjaśnia, między innymi, przyczyny opiekowania się rodzeństwem, poświęcanie jednostek dla dobra społeczeństwa, a nawet zachowania altruistyczne.
Wracając na ziemię, z dala od teoretycznego świata
hipotez, chciałabym podkreślić, że egoizm jest nam niezwykle potrzebny. Egoizm pozwala
nam „przetrwać” we współczesnym świecie: skupić się na nas, naszych
priorytetach, wartościach, planach, nie obciążać się niepotrzebnie cudzymi
sprawami na co dzień. To dość powszechne, że mamy zakodowane, aby pomagać innym
poprzez poświęcenie (rozumiane negatywnie) lub zachowywać się tak, aby inni
byli zadowoleni. To błąd. Mamy wszyscy tylko jedno życie i to my mamy być z
niego zadowoleni – z naszych wyborów, doświadczeń, codzienności. Często
zatracamy tę granicę własnych potrzeb i uczuć na rzecz dogadzania innym. Czy
dobrze na tym wychodzimy? Wydaje mi się, że w większości przypadków nie. Naturalnie, że chcemy sprawiać przyjemność
naszym bliskim, pomagać im, naginać swoje plany, aby coś im ułatwić, ale jeżeli
robimy to wbrew sobie, nikt nie będzie czerpał z tego korzyści. Ani my –
smutni, rozczarowani, a może sfrustrowani? Zadowalający się marzeniami o tym,
co moglibyśmy zrobić dla siebie, ale „nie możemy”. Oraz nasi bliscy, którzy w
większości przypadków wyczują, że robimy coś na siłę i mogą poczuć się
dotknięci, zniechęceni, albo zupełnie w drugą stronę – nie docenić naszego
poświęcenia i lekce sobie je ważyć.
Czas to wszystko czym dysponujemy. Zaplanujmy go dobrze,
tak aby nie rezygnować z pojawiających się przed nami szans, możliwości i
powodów do radości. Jeżeli kogoś rozczarujemy, bo nie zrobimy tego, czego od
nas wymaga
– dostosuje się, jeśli nas kocha, a jeśli nie zrozumie, że mamy inne potrzeby i
wartości, to jest to moment na zastanowienie. Gdzieś tu powinien pojawić się
przebłysk – jeśli kogoś kochamy, chcemy dla niego jak najlepiej. A najlepiej
dla niego, jeśli będzie szczęśliwy na swój własny sposób. Wydaje mi się, że ma
to odzwierciedlenie nie tylko w przypadku poważnych spraw – jak niepodejmowanie
decyzji za dorastające dzieci, nawet jeśli mogą one nie być zbyt korzystne dla
nich samych, czy wymuszanie swoich racji, poglądów i wartości na bliskich nam
osobach, ale również w przypadku codziennych, drobnych wyborów. Każdy z nas ma
prawo odmówić i zająć się tym, na co właśnie ma ochotę, czyż nie? To taki
zdrowy egoizm, który pozwala nam wszystkim żyć w zgodzie z własnymi potrzebami,
wartościami i upodobaniami. Pozwala nam być szczęśliwymi i oryginalnymi
jednostkami.
Z jednej strony mamy
egoizm w przypadku dbania o własne dobro – często psychiczne, ponieważ nikt
nie czuje się dobrze pod wpływem nacisków i prób wzbudzania litości, czy
szantażu. Z drugiej mamy tolerancję
wobec egoizmu drugiej osoby. Myślę, że warto się tego nauczyć.
Nieodbierania cudzych dążeń jako działania przeciwko nam samym, czy łączącym
nas relacjom, tylko jako realizowanie się danej, kochanej przez nas osoby – jej
marzeń, celów, planów i potrzeb. Szacunek dla drugiego człowieka przejawia się
w tej tolerancji. Pozwalamy komuś wzrastać w jego własnym tempie i stylu. To
największy dar, jaki możemy sobie wzajemnie sprezentować – całkowita akceptacja.
Czasami robimy coś dla kogoś w dobrej wierze, poświęcamy
się, wierząc, że doskonale wiemy, co jest dla kogoś dobre, ale mimo dobrych
intencji, nie osiągamy pozytywnych efektów. To kolejny powód, dla którego
uważam, że lepiej kierować się swoimi potrzebami, niż uszczęśliwiać innych na
siłę – nie zawsze wiemy, co dobre dla naszych bliskich – tutaj pomaga skuteczna
komunikacja. Takie zachowanie zakrawa o egocentryzm.
Myślenie tylko własnymi kategoriami, brak tolerancji wobec cudzych poglądów i
niezdolność do przyjęcia cudzej perspektywy. Zakładanie, że inni widzą i czują tak jak my jest akceptowalne u dzieci
jako jeden z etapów rozwoju, ale od osób dorosłych wymaga się empatii, szacunku
i akceptacji.
Co w przypadku osób, które lubią się poświęcać, pomagać, nawet
swoim kosztem? Wolontariuszy, misjonarzy, aktywistów? Czy są to osoby kierujące
się altruizmem, czy zdrowym egoizmem? Realizują swoje plany i idee i czerpią z
tego osobiste korzyści (nie mam na myśli korzyści materialnych). Wielokrotnie
jest to dla nich sposób na osiągnięcie osobistego szczęścia, więc czy jest w
tym altruizm? Ja widzę w tym realizację własnych pobudek i działanie zgodnie ze
swoimi wartościami – również dla siebie. Jednocześnie, nie widzę w tym nic
złego. Jeżeli pomagamy sobie i spełniamy się w działaniu, które przynosi korzyści
również innym, ponadto ludziom potrzebującym, czy na rzecz innych wartości
(środowiska, praw zwierząt) – mamy dwie pieczenie na jednym ogniu. Nawet jeśli
pobudki są czysto egoistyczne.
Jeżeli wiemy, co jest w życiu ważne i potrafimy ustalić
mądrze swoje priorytety, istniejący w każdym z nas egoizm będzie działał na
korzyść naszą i naszych bliskich. Będziemy realizować siebie tak jak chcemy z
poszanowaniem dla tych, którzy nadają sens naszemu życiu oraz dla ich
osobistych dążeń.
Pozdrawiam,
Marianna Urbanek
~ Praga, Fot. M. Urbanek
~ Praga, Fot. M. Urbanek
0 komentarze