Istota i znaczenie empatii
Jak powszechnie postrzega się empatię? Czy jest ona często spotykanym zjawiskiem w relacjach międzyludzkich XXI wieku? Co tak naprawdę o empatii myślimy i czy chętnie ją stosujemy? Kiedy i jak najlepiej ją rozwijać? Jakie znaczenie ma w naszym życiu codziennym?
No, właśnie. Nie jestem w stanie na te pytania w pełni
odpowiedzieć, chociaż chciałabym te odpowiedzi znać. Jedno wiem na pewno,
prowadząc szkolenia na temat inteligencji emocjonalnej przekonałam się, że nie
jest ona (empatia) dobrze uczestnikom znana. Jeśli mnie pamięć nie zawodzi, nie
pamiętam by mówiono o niej wiele na uniwersytecie, a już na pewno ani słowa w
szkole średniej, czy na wcześniejszych etapach nauki. Osobiście uważam, że to
olbrzymi błąd. Empatia
wpływa bezpośrednio na to jak postrzegamy innych, jak się komunikujemy oraz jak
rozwiązujemy konflikty, czyli na wszystko to, co spotyka nas na co dzień.
Empatia pozwala nam na podstawie świadomości własnych procesów emocjonalnych
niejako „czytać” cudze emocje, daje możliwość spojrzenia na sytuację z cudzej
perspektywy, współodczuwania emocji, a co za tym idzie zrozumienia dla motywów
działania drugiej osoby, co jest niezwykle ważne w interakcjach społecznych.
Rozróżnia się empatię emocjonalną,
czyli rzeczywiste odczuwanie zauważanych u innych emocji oraz empatię poznawczą
- wspomniane wcześniej przyjmowanie perspektywy drugiej osoby na otaczającą nas
rzeczywistość
Sama jestem zwolennikiem stosowania i rozpowszechniania
wiedzy na temat empatii, bowiem można ją w sobie rozwijać, jest umiejętnością
nabytą. Moim zdaniem empatia jest
podstawą dojrzałych relacji społecznych, nie tylko tych bardziej intymnych, ale
i powierzchownych, a ponadto, empatia jest podstawowym narzędziem pracy
psychologa, psychoterapeuty, nauczyciela, czy pracownika socjalnego, jednak
sprawdza się również w biznesie oraz biurze albo w usługach. Jednym słowem: wszędzie tam i
zawsze wtedy, gdy mamy do czynienia z drugim człowiekiem. Po przeczytaniu
książki Daniela Golemana* tylko utwierdziłam się w swoim przekonaniu.
Podstawą rozważań na temat empatii jest odróżnienie jej od
współczucia, gdyż często te dwa pojęcia są mylone i kojarzone tożsamo. Dla mnie
empatia to przede wszystkim podstawowe wyczucie cudzych stanów emocjonalnych i
uczuć. Do tego niezbędna
jest świadomość emocji, ich różnorodności oraz własnych stanów emocjonalnych,
które na co dzień, w różnych sytuacjach przeżywamy. Jeżeli jesteśmy w stanie
zauważyć, co dzieje się z drugą osobą, mamy możliwość dostosowania swego
zachowania, a na poziomie poznawczym jesteśmy w stanie zrozumieć, co się z
danym człowiekiem w tym momencie dzieje. To niezwykle ważna umiejętność –
składnik inteligencji emocjonalnej, o której pisałam wcześniej (Inteligencja
współczesna). Natomiast współczucie, to próba doraźnej pomocy drugiej osobie bądź
werbalne potwierdzanie przeżycia podobnych sytuacji, próba utożsamiania się z
tym, co dana osoba w konkretnej sytuacji odczuwa. Współczucie nie jest
zachowaniem pożądanym przez kogoś, kto aktualnie cierpi, ponieważ nasze
opowieści o tym, że też tak kiedyś mieliśmy, albo mogło być dużo gorzej nie
mają żadnej wartości dodanej dla kogoś, kto w danej sytuacji cierpi z powodu
np. straty. Jeżeli rozumiemy słowo współczucie dosłownie, to również trudniej
jest uzyskać wsparcie od osoby, która w danej chwili cierpi dokładnie tak jak
my. Jeżeli to kiedyś przeżyła, to owszem – jesteśmy skłonni ufać jej radom i
czujemy się dzięki temu lepiej zrozumiani, ale nie można uzyskać
pomocy od kogoś, kto sam jej potrzebuje. Poza tym, kiedy słyszymy słowa:
„współczuję Ci” mogą one brzmieć również obraźliwie, podkreślając naszą przykrą
sytuację. Wiele osób nie chce współczucia. Poniżej umieszczam link do filmiku
obrazującego podstawowe różnice z wykładu Brené Brown:
Empatia pozwala nam się w pełni skonfrontować z drugą
osobą, np. podczas kłótni. Jeżeli mamy skłonność do wczuwania się w stan
emocjonalny drugiej osoby i mamy na uwadze jej dobro, to zrozumienie jej uczuć
i motywów działania pozwoli nam uniknąć awantury bądź ranienia się wzajemnie. Empatia to dla mnie
również otwartość na drugiego człowieka, nie ocenianie na podstawie sytuacji, a
próba zrozumienia, co mogło kogoś do konkretnego działania popchnąć. Czasem
łatwej nam przymknąć oko na niektóre przykre słowa wypowiadane w naszą stronę,
kiedy wiemy, że osoba była w danej chwili pod wpływem emocji o wysokim
natężeniu, prawda? To właśnie empatia pozwala nam nie przyjmować takich uwag
osobiście, a co więcej - przyznać, że naszemu rozmówcy jest trudno w danej
chwili regulować własne emocje. Z własnego doświadczenia wiem, że otwarta rozmowa o
naszych uczuciach i wzgląd na emocje innych oraz umiejętność wykorzystania tej
wiedzy tak, aby nikogo nie zranić, mogą rozwiązać każde nieporozumienie.
Naturalnie, wymaga to dużej świadomości i działania z dystansem, co nie jest
proste, kiedy sami jesteśmy pod wpływem emocji. Jeżeli znamy prawdziwe powody
czyjegoś zachowania i emocje, które się za tym kryją – nie mamy powodu do
kłótni. To zaleta empatii.
Jak wspomniałam wcześniej, empatię dzielimy na dwie
kategorie: poznawczą i emocjonalną. Empatia emocjonalna to współodczuwanie
emocji, dosłownie. Tutaj empatia spotyka się z krytyką. Wpadł mi w ręce
niedawno wywiad z autorem książki „Przeciw empatii.
Argumenty za racjonalnym współczuciem.” Uważa on, że empatia może być
nadużywana oraz wyczerpująca dla osób, które emocjonalnie wczuwają się w cudze
cierpienie. Jest to swoiste wyzwanie dla psychologów i psychoterapeutów,
których praca w dużej mierze polega na pomocy osobom cierpiącym. Zgadzam się,
że w sytuacji, kiedy empatyzujemy z osobami, które przeżywają negatywne emocje,
część cierpienia bierzemy na siebie i, naturalnie, ponosimy tego konsekwencje.
Dlatego autor książki przestrzega, że empatia może również szkodzić. Paul Bloom
wspomina ponadto, że empatia jest stronnicza, ponieważ z założenia bardziej
porusza nas niegroźny uraz bliskiej nam osoby niż wiadomość o tym, że w zamachu
zamordowano tysiąc osób (Czy tak?). Z tego powodu bardziej empatyzujemy z
osobami, z którymi coś nas łączy np. narodowość i może to prowadzić do agresji.
„Gdy demokratyczne
państwo szykuje się do wojny, jego przywódcy opowiadają bardzo poruszające
historie o ofiarach zbrodni, których dopuszczają się wrogie narody”** –
takie działania polityczne można zauważyć współcześnie oraz przywołać wiele
przykładów z historii, dla autora jest to negatywny sposób wykorzystania
empatii osób, które dowiadując się o wspomnianych zbrodniach empatyzują z
ofiarami i stają się żądne zemsty. Być może jest to prawda, jednak dla mnie
przykład ten, to sztandarowy przypadek manipulacji danymi, aby wywołać
określone emocje w społeczeństwie, które wyrabia sobie opinie na podstawie
dostarczanych informacji. Co jeżeli mamy bardzo rozwinięty poziom empatii i
potrafimy wczuć się w emocje i próbować odczytać motywy działania zbrodniarzy?
Czy jeśli zrozumiemy ich motywy nie będziemy szukali zadośćuczynienia i ich
potępiali? To bardzo trudne, dość filozoficzne tematy, jednak wspomniałam o tym
zagadnieniu, jako że w cytowanym wywiadzie powiązanie z działaniami wojennymi i
ich racjonalizacją były podstawą krytyki empatii.
Kolejnym kontrargumentem jest wspomniane już obciążenie,
które wiąże się z odczuwaniem cudzego cierpienia. Autor zauważa, że pojemność
naszej empatii jest ograniczona, bo nie możemy wziąć na siebie bólu wszystkich
cierpiących istot. Zastanawiam się tylko, na ile dosłownie ból i cierpienie są
odczuwane przez osoby, które kierują się empatią. Owszem, w zawodzie terapeuty
potrzebny jest dystans, ponieważ niektóre relacje terapeutyczne, pojawiające
się emocje, czy zwyczajnie historie, które są opowiadane w gabinecie są zbyt
trudne, aby je prędko przetrawić i kontynuować rozmowę z czystym umysłem, a po
sesji uciec myślami do czegoś zupełnie innego. Doświadczyłam tego pracując na
linii telefonu dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym. Jednak odnosząc się
do życia codziennego, gdy nasza empatia ma nam pomóc dobrze funkcjonować i
współżyć w społeczeństwie – nie wyobrażam sobie,
że faktycznie odczuwamy cudze emocje, my je czujemy – mamy świadomość, że tam
są – odczuwane głęboko przez osobę, z którą jesteśmy w kontakcie. I ta
świadomość jest dla nas bardzo cenna, nie tylko dla zrozumienia innych, ale
również określenia jak możemy im pomóc. Dlatego wydaje mi się, że empatię
możemy stosować cały czas, bez ograniczeń odczuwając jej zbawienny wpływ na
nasze społeczne funkcjonowanie. Zaletą współczucia, które Paul Bloom popiera
jest to, że nie odczuwamy cudzych emocji, kierujemy się troską i możemy wykorzystać
naszą, niezachwianą energię, by nieść pomoc. Według badań przeprowadzonych przy
pomocy rezonansu magnetycznego ujawniono, że odczuwanie empatii powodowało
wyczerpanie emocjonalne, smutek i motywowało do unikania stykania się z
uczuciami innych osób, natomiast współczucie dodawało badanym energii i
motywowało do działań na rzecz innych ludzi.
Tyle na
temat krytyki. Ja nadal będę edukować w dziedzinie empatii i inteligencji
emocjonalnej i całym sercem ją wspierać, bo wciąż utrzymuję, że jej stosowanie,
a właściwie jej umiejętność niesie za sobą same zalety. Nie tylko dla nas
samych, ale osób, z którymi mamy do czynienia na co dzień.
Nie podpisuję się również pod stwierdzeniem, że łatwiej
nam empatyzowć z bliskimi niż z osobami obcymi. Owszem, gdy w grę wchodzi
bezpieczeństwo osób, które kochamy, wszystko inne traci znaczenie. Jednak w
sytuacjach codziennych, czasami mamy więcej cierpliwości do obcych niż osób, z
którymi współżyjemy na co dzień. Bliskich znamy i postrzegamy przez pryzmat
cech, które są im przypisywane (przez nas, przez nich samych lub inne osoby),
osoby obce jeszcze nam się nie naraziły 😉, więc możemy dawać
im większy kredyt cierpliwości. Dzisiaj wychodząc z basenu jako ostatnia
zostałam w bardzo nieprzyjemny sposób pospieszona przez pana dozorującego przy
recepcji. W pierwszej chwili pomyślałam, że to bardzo słaby serwis, ale potem
przyszło mi do głowy, że jest niedziela, a on się spieszy do domu, być może
żona czeka na niego z kolacją, a ja jestem tylko jedną z wielu takich grzebieluch,
które przeciągają wyjście, bo muszą włosy do końca wysuszyć, więc grzecznie się
uśmiechnęłam i pożegnałam ignorując usłyszane słowa. Co więcej, obawiam się, że
właśnie dla osób bliskich ciężej nam o tą cierpliwość, o empatyczne
współczucie. Kiedy
mamy się na co dzień i wspólnie rozwiązujemy codzienne kłopoty i zadania,
zdarza nam się zapominać, że nie to jest ważne, kto wyniesie śmieci lub pozmywa
po kolacji. Ważne jest to, że mamy siebie obok 😊
Zarówno empatia jak i współczucie są w naszym życiu bardzo
ważne, nie ma sensu spierać się, które działanie jest lepsze, a którego nie
powinno się stosować. Każdy z nas ma prawo wyboru kierunku swoich działań. Dla
osiągnięcia równowagi i skutecznej pomocy bliskim i potrzebującym, powinniśmy
rozwijać w sobie samoświadomość,
aby mieć poczucie tego, co się w danej chwili z nami dzieje oraz jak i dlaczego
w zaistniałej sytuacji reagujemy, co daje nam możliwość wyboru tego jak
będziemy postępować.
Pozdrawiam,
Marianna Urbanek
* Daniel Goleman „Inteligencja
emocjonalna. Sukces w życiu zależy nie tylko od intelektu, lecz od umiejętności
kierowania emocjami”
** „Nie słuchaj serca” - wywiad z
Paulem Bloomem w Charakterach, numer 6/2017
~ Praga, Fot. M. Urbanek
~ Praga, Fot. M. Urbanek
2 komentarze
Dziękuję za ten wpis. Pomimo, że jest on świeży, wracam do niego relatywnie często. I.. odnoszę wrażenie, że powinien być lekturą obowiązkową dla każdego 'dorosłego'.
OdpowiedzUsuńPS. Właściwe miejsce, odpowiednia pora, idealny moment uchwycony na jednym zdjęciu. Piękne miasto.
Dziękuję bardzo! Istotnie, staram się dotrzeć z zawartością bloga do jak największej liczby dorosłych 🙂 Pozdrawiam!
Usuń