Obsługiwane przez usługę Blogger.

Istota i znaczenie empatii

by - maja 21, 2018



Jak powszechnie postrzega się empatię? Czy jest ona często spotykanym zjawiskiem w relacjach międzyludzkich XXI wieku? Co tak naprawdę o empatii myślimy i czy chętnie ją stosujemy? Kiedy i jak najlepiej ją rozwijać? Jakie znaczenie ma w naszym życiu codziennym?
No, właśnie. Nie jestem w stanie na te pytania w pełni odpowiedzieć, chociaż chciałabym te odpowiedzi znać. Jedno wiem na pewno, prowadząc szkolenia na temat inteligencji emocjonalnej przekonałam się, że nie jest ona (empatia) dobrze uczestnikom znana. Jeśli mnie pamięć nie zawodzi, nie pamiętam by mówiono o niej wiele na uniwersytecie, a już na pewno ani słowa w szkole średniej, czy na wcześniejszych etapach nauki. Osobiście uważam, że to olbrzymi błąd. Empatia wpływa bezpośrednio na to jak postrzegamy innych, jak się komunikujemy oraz jak rozwiązujemy konflikty, czyli na wszystko to, co spotyka nas na co dzień. Empatia pozwala nam na podstawie świadomości własnych procesów emocjonalnych niejako „czytać” cudze emocje, daje możliwość spojrzenia na sytuację z cudzej perspektywy, współodczuwania emocji, a co za tym idzie zrozumienia dla motywów działania drugiej osoby, co jest niezwykle ważne w interakcjach społecznych.

Rozróżnia się empatię emocjonalną, czyli rzeczywiste odczuwanie zauważanych u innych emocji oraz empatię poznawczą - wspomniane wcześniej przyjmowanie perspektywy drugiej osoby na otaczającą nas rzeczywistość

Sama jestem zwolennikiem stosowania i rozpowszechniania wiedzy na temat empatii, bowiem można ją w sobie rozwijać, jest umiejętnością nabytą. Moim zdaniem empatia jest podstawą dojrzałych relacji społecznych, nie tylko tych bardziej intymnych, ale i powierzchownych, a ponadto, empatia jest podstawowym narzędziem pracy psychologa, psychoterapeuty, nauczyciela, czy pracownika socjalnego, jednak sprawdza się również w biznesie oraz biurze albo w usługach. Jednym słowem: wszędzie tam i zawsze wtedy, gdy mamy do czynienia z drugim człowiekiem. Po przeczytaniu książki Daniela Golemana* tylko utwierdziłam się w swoim przekonaniu.

Podstawą rozważań na temat empatii jest odróżnienie jej od współczucia, gdyż często te dwa pojęcia są mylone i kojarzone tożsamo. Dla mnie empatia to przede wszystkim podstawowe wyczucie cudzych stanów emocjonalnych i uczuć. Do tego niezbędna jest świadomość emocji, ich różnorodności oraz własnych stanów emocjonalnych, które na co dzień, w różnych sytuacjach przeżywamy. Jeżeli jesteśmy w stanie zauważyć, co dzieje się z drugą osobą, mamy możliwość dostosowania swego zachowania, a na poziomie poznawczym jesteśmy w stanie zrozumieć, co się z danym człowiekiem w tym momencie dzieje. To niezwykle ważna umiejętność – składnik inteligencji emocjonalnej, o której pisałam wcześniej (Inteligencja współczesna). Natomiast współczucie, to próba doraźnej pomocy drugiej osobie bądź werbalne potwierdzanie przeżycia podobnych sytuacji, próba utożsamiania się z tym, co dana osoba w konkretnej sytuacji odczuwa. Współczucie nie jest zachowaniem pożądanym przez kogoś, kto aktualnie cierpi, ponieważ nasze opowieści o tym, że też tak kiedyś mieliśmy, albo mogło być dużo gorzej nie mają żadnej wartości dodanej dla kogoś, kto w danej sytuacji cierpi z powodu np. straty. Jeżeli rozumiemy słowo współczucie dosłownie, to również trudniej jest uzyskać wsparcie od osoby, która w danej chwili cierpi dokładnie tak jak my. Jeżeli to kiedyś przeżyła, to owszem – jesteśmy skłonni ufać jej radom i czujemy się dzięki temu lepiej zrozumiani, ale nie można uzyskać pomocy od kogoś, kto sam jej potrzebuje. Poza tym, kiedy słyszymy słowa: „współczuję Ci” mogą one brzmieć również obraźliwie, podkreślając naszą przykrą sytuację. Wiele osób nie chce współczucia. Poniżej umieszczam link do filmiku obrazującego podstawowe różnice z wykładu Brené Brown:


Empatia pozwala nam się w pełni skonfrontować z drugą osobą, np. podczas kłótni. Jeżeli mamy skłonność do wczuwania się w stan emocjonalny drugiej osoby i mamy na uwadze jej dobro, to zrozumienie jej uczuć i motywów działania pozwoli nam uniknąć awantury bądź ranienia się wzajemnie. Empatia to dla mnie również otwartość na drugiego człowieka, nie ocenianie na podstawie sytuacji, a próba zrozumienia, co mogło kogoś do konkretnego działania popchnąć. Czasem łatwej nam przymknąć oko na niektóre przykre słowa wypowiadane w naszą stronę, kiedy wiemy, że osoba była w danej chwili pod wpływem emocji o wysokim natężeniu, prawda? To właśnie empatia pozwala nam nie przyjmować takich uwag osobiście, a co więcej - przyznać, że naszemu rozmówcy jest trudno w danej chwili regulować własne emocje. Z własnego doświadczenia wiem, że otwarta rozmowa o naszych uczuciach i wzgląd na emocje innych oraz umiejętność wykorzystania tej wiedzy tak, aby nikogo nie zranić, mogą rozwiązać każde nieporozumienie. Naturalnie, wymaga to dużej świadomości i działania z dystansem, co nie jest proste, kiedy sami jesteśmy pod wpływem emocji. Jeżeli znamy prawdziwe powody czyjegoś zachowania i emocje, które się za tym kryją – nie mamy powodu do kłótni. To zaleta empatii.

Jak wspomniałam wcześniej, empatię dzielimy na dwie kategorie: poznawczą i emocjonalną. Empatia emocjonalna to współodczuwanie emocji, dosłownie. Tutaj empatia spotyka się z krytyką. Wpadł mi w ręce niedawno wywiad z autorem książki „Przeciw empatii. Argumenty za racjonalnym współczuciem.” Uważa on, że empatia może być nadużywana oraz wyczerpująca dla osób, które emocjonalnie wczuwają się w cudze cierpienie. Jest to swoiste wyzwanie dla psychologów i psychoterapeutów, których praca w dużej mierze polega na pomocy osobom cierpiącym. Zgadzam się, że w sytuacji, kiedy empatyzujemy z osobami, które przeżywają negatywne emocje, część cierpienia bierzemy na siebie i, naturalnie, ponosimy tego konsekwencje. Dlatego autor książki przestrzega, że empatia może również szkodzić. Paul Bloom wspomina ponadto, że empatia jest stronnicza, ponieważ z założenia bardziej porusza nas niegroźny uraz bliskiej nam osoby niż wiadomość o tym, że w zamachu zamordowano tysiąc osób (Czy tak?). Z tego powodu bardziej empatyzujemy z osobami, z którymi coś nas łączy np. narodowość i może to prowadzić do agresji. „Gdy demokratyczne państwo szykuje się do wojny, jego przywódcy opowiadają bardzo poruszające historie o ofiarach zbrodni, których dopuszczają się wrogie narody”** – takie działania polityczne można zauważyć współcześnie oraz przywołać wiele przykładów z historii, dla autora jest to negatywny sposób wykorzystania empatii osób, które dowiadując się o wspomnianych zbrodniach empatyzują z ofiarami i stają się żądne zemsty. Być może jest to prawda, jednak dla mnie przykład ten, to sztandarowy przypadek manipulacji danymi, aby wywołać określone emocje w społeczeństwie, które wyrabia sobie opinie na podstawie dostarczanych informacji. Co jeżeli mamy bardzo rozwinięty poziom empatii i potrafimy wczuć się w emocje i próbować odczytać motywy działania zbrodniarzy? Czy jeśli zrozumiemy ich motywy nie będziemy szukali zadośćuczynienia i ich potępiali? To bardzo trudne, dość filozoficzne tematy, jednak wspomniałam o tym zagadnieniu, jako że w cytowanym wywiadzie powiązanie z działaniami wojennymi i ich racjonalizacją były podstawą krytyki empatii.

Kolejnym kontrargumentem jest wspomniane już obciążenie, które wiąże się z odczuwaniem cudzego cierpienia. Autor zauważa, że pojemność naszej empatii jest ograniczona, bo nie możemy wziąć na siebie bólu wszystkich cierpiących istot. Zastanawiam się tylko, na ile dosłownie ból i cierpienie są odczuwane przez osoby, które kierują się empatią. Owszem, w zawodzie terapeuty potrzebny jest dystans, ponieważ niektóre relacje terapeutyczne, pojawiające się emocje, czy zwyczajnie historie, które są opowiadane w gabinecie są zbyt trudne, aby je prędko przetrawić i kontynuować rozmowę z czystym umysłem, a po sesji uciec myślami do czegoś zupełnie innego. Doświadczyłam tego pracując na linii telefonu dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym. Jednak odnosząc się do życia codziennego, gdy nasza empatia ma nam pomóc dobrze funkcjonować i współżyć w społeczeństwie – nie wyobrażam sobie, że faktycznie odczuwamy cudze emocje, my je czujemy – mamy świadomość, że tam są – odczuwane głęboko przez osobę, z którą jesteśmy w kontakcie. I ta świadomość jest dla nas bardzo cenna, nie tylko dla zrozumienia innych, ale również określenia jak możemy im pomóc. Dlatego wydaje mi się, że empatię możemy stosować cały czas, bez ograniczeń odczuwając jej zbawienny wpływ na nasze społeczne funkcjonowanie. Zaletą współczucia, które Paul Bloom popiera jest to, że nie odczuwamy cudzych emocji, kierujemy się troską i możemy wykorzystać naszą, niezachwianą energię, by nieść pomoc. Według badań przeprowadzonych przy pomocy rezonansu magnetycznego ujawniono, że odczuwanie empatii powodowało wyczerpanie emocjonalne, smutek i motywowało do unikania stykania się z uczuciami innych osób, natomiast współczucie dodawało badanym energii i motywowało do działań na rzecz innych ludzi.

Tyle na temat krytyki. Ja nadal będę edukować w dziedzinie empatii i inteligencji emocjonalnej i całym sercem ją wspierać, bo wciąż utrzymuję, że jej stosowanie, a właściwie jej umiejętność niesie za sobą same zalety. Nie tylko dla nas samych, ale osób, z którymi mamy do czynienia na co dzień.

Nie podpisuję się również pod stwierdzeniem, że łatwiej nam empatyzowć z bliskimi niż z osobami obcymi. Owszem, gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo osób, które kochamy, wszystko inne traci znaczenie. Jednak w sytuacjach codziennych, czasami mamy więcej cierpliwości do obcych niż osób, z którymi współżyjemy na co dzień. Bliskich znamy i postrzegamy przez pryzmat cech, które są im przypisywane (przez nas, przez nich samych lub inne osoby), osoby obce jeszcze nam się nie naraziły 😉, więc możemy dawać im większy kredyt cierpliwości. Dzisiaj wychodząc z basenu jako ostatnia zostałam w bardzo nieprzyjemny sposób pospieszona przez pana dozorującego przy recepcji. W pierwszej chwili pomyślałam, że to bardzo słaby serwis, ale potem przyszło mi do głowy, że jest niedziela, a on się spieszy do domu, być może żona czeka na niego z kolacją, a ja jestem tylko jedną z wielu takich grzebieluch, które przeciągają wyjście, bo muszą włosy do końca wysuszyć, więc grzecznie się uśmiechnęłam i pożegnałam ignorując usłyszane słowa. Co więcej, obawiam się, że właśnie dla osób bliskich ciężej nam o tą cierpliwość, o empatyczne współczucie. Kiedy mamy się na co dzień i wspólnie rozwiązujemy codzienne kłopoty i zadania, zdarza nam się zapominać, że nie to jest ważne, kto wyniesie śmieci lub pozmywa po kolacji. Ważne jest to, że mamy siebie obok 😊  

Zarówno empatia jak i współczucie są w naszym życiu bardzo ważne, nie ma sensu spierać się, które działanie jest lepsze, a którego nie powinno się stosować. Każdy z nas ma prawo wyboru kierunku swoich działań. Dla osiągnięcia równowagi i skutecznej pomocy bliskim i potrzebującym, powinniśmy rozwijać w sobie samoświadomość, aby mieć poczucie tego, co się w danej chwili z nami dzieje oraz jak i dlaczego w zaistniałej sytuacji reagujemy, co daje nam możliwość wyboru tego jak będziemy postępować.

Pozdrawiam,
Marianna Urbanek

* Daniel Goleman „Inteligencja emocjonalna. Sukces w życiu zależy nie tylko od intelektu, lecz od umiejętności kierowania emocjami”
** „Nie słuchaj serca” - wywiad z Paulem Bloomem w Charakterach, numer 6/2017

~ Praga, Fot. M. Urbanek

You May Also Like

2 komentarze

  1. Dziękuję za ten wpis. Pomimo, że jest on świeży, wracam do niego relatywnie często. I.. odnoszę wrażenie, że powinien być lekturą obowiązkową dla każdego 'dorosłego'.

    PS. Właściwe miejsce, odpowiednia pora, idealny moment uchwycony na jednym zdjęciu. Piękne miasto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Istotnie, staram się dotrzeć z zawartością bloga do jak największej liczby dorosłych 🙂 Pozdrawiam!

      Usuń