Zdrowie psychiczne na Filipinach
Obecnie zajmuję się tematem ogólnie pojętego zdrowia psychicznego na pełen etat. Zdałam sobie sprawę z tego, że mimo, że blog ten poświęcony jest właśnie tej tematyce, nie podjęłam tu jeszcze wątku zdrowia psychicznego sensu stricto. Samoświadomość, regulacja emocji, akceptacja rzeczywistości taką jaka jest, budowanie poczucia własnej wartości i radzenie sobie ze stresem, to elementarne składowe dbania o nasze zdrowie psychiczne. Jestem na Filipinach i poruszam ten temat z członkami różnych stowarzyszeń i społeczności po to, by zwiększyć świadomość i zniwelować piętno, które ciąży tutaj na sformułowaniu „zdrowie psychiczne”. Kiedy pytam na szkoleniach, czym jest zdrowie psychiczne lub, z czym się uczestnikom ono kojarzy, dostaję odpowiedzi takie jak: choroby psychiczne, depresja, myśli samobójcze i wariactwo. Nasuwa się wniosek, że świadomość i ogólna wiedza w temacie jest bardzo niska i powiązana raczej z brakiem zdrowia psychicznego, a nie jego prawidłową definicją.
Jednak, kiedy zaczynamy
rozmawiać i przechodzić do kolejnych zagadnień, okazuje się, że to tylko wiedza
teoretyczna i utarte pojęcia nie są zaktualizowane i odpowiednio rozumiane.
Wydaje mi się, że podczas prowadzenia szkoleń, poza świadomością i widocznymi
efektami, które świadczą o tym, że nasz wysiłek nie poszedł na marne, bo
uczestnicy dobrze się czuli, bawili i wynoszą ze spotkania wiedzę oraz nowe
umiejętności, jest jeszcze jeden, niesamowicie budujący efekt, z którego należy
korzystać. Mam na myśli możliwość nauki
od uczestników szkolenia. Nie możemy zakładać, że to, co przygotowaliśmy,
co powtarzamy wielokrotnie na prowadzonych przez nas warsztatach i szkoleniach,
to prawda ostateczna i występując w roli eksperta wiemy lepiej – absolutnie
nie. Ja uwielbiam uczyć się od uczestników, myślę, że to bardzo istotny element
pracy trenera (za którego się nie uważam 😉).
Zdrowie psychiczne to szerokie
pojęcie, które obejmuje holistyczne podejście do zdrowia jednostki w kontekście
zdrowia ciała, duszy, emocji i jej społecznego
funkcjonowania. Socjologiczna definicja zakłada, że zdrowie psychiczne to różnego rodzaju umiejętności przystosowawcze
człowieka do życia w społeczeństwie, takie jak: umiejętność adaptacji do
środowiska, w którym jednostka funkcjonuje, umiejętność radzenia sobie ze
stresorami życia codziennego (konflikty społeczne, stres w pracy, obowiązki domowe
itp.), uczestniczenie w życiu społeczeństwa, w którym funkcjonuje np. poprzez
pracę oraz świadomość własnych zalet i kompetencji, z pomocą których osiąga się
powyższe. Definicji jest mnóstwo i każda może inaczej to zdrowie opisywać, ale
wszystkie nawiązują do ogólnego
dobrostanu człowieka, który pozwala mu funkcjonować na optymalnym poziomie.
Moją ulubioną definicją jest podejście Zygmunta Freuda, dla którego człowiek zdrowy psychicznie, to taki, który
potrafi kochać i pracować. Ale dość teorii…
Więc czego ja się nauczyłam do
tej pory w Manili? Jestem pod ogromnym wrażeniem postaw, które tutaj zauważam.
Słucham historii osób pochodzących z rodzin o bardzo niskim statusie społecznym
i ekonomicznym, których podstawowym zmartwieniem dnia codziennego jest obawa,
czy będą w stanie zapłacić za czynsz i ugotować obiad dla dzieci kolejnego dnia.
Okazuje się, że wiedzę praktyczną z zakresu utrzymywania zdrowia psychicznego
te osoby mają świetnie opanowaną! Jedna urocza pani mówiła o tym, że w
przeciągu ostatnich kilku miesięcy zdiagnozowano u niej kilka poważnych schorzeń,
które utrudniają codzienne życie i musi zażywać dość kosztowne leki.
Powiedziała, że jej pierwszą reakcją było zadawanie sobie pytań typu: „Dlaczego
ja?” „Dlaczego właśnie mnie, w mojej sytuacji, to spotkało?”. Następnie po
poznaniu innych chorych w szpitalu i refleksji na ten temat zmieniła swoją
perspektywę i zaczęła być wdzięczna, że mimo choroby ma kochającego i
wspierającego męża oraz dzieci, które są celem jej życia, podczas gdy inni nie
mogą się tym cieszyć. Inna kobieta z przejęciem wspominała o trudnościach,
które ją spotykają, ponieważ ma niepełnosprawne dzieci, jednak zaraz potem całkowicie
zmieniła ton mówiąc, że opieka nad nimi każdego dnia i uśmiech na ich twarzach,
to największe szczęście jakie ją spotyka. Jeszcze inna radosna i uśmiechnięta
kobieta powiedziała, że wszystkie jej troski znikają, kiedy przytula ją jej
kochający mąż, z którym je dzieli. Dla Filipińczyków najważniejszą wartością w
życiu jest rodzina. Widać na pierwszy rzut oka, ile miłości, radości i wsparcia
czerpią wielopokoleniowe komórki rodzinne żyjące pod jednym dachem i wspólnie
stawiające czoła przeciwnościom losu. Być może to jest sekretem siły i
szczęścia, którym emanują uczestniczki szkoleń.
Inna historia, którą ktoś się
ze mną podzielił dotyczyła tajfunu Haiyan, który nawiedził Filipiny w
listopadzie 2013 roku. Był to drugi, co do prędkości wiatru tajfun w historii
pomiarów meteorologicznych z olbrzymią siłą i bardzo tragiczny w skutkach.
Człowiek, którego poznałam był za granicą, kiedy dowiedział się, że wioska, w
której znajdowała się jego rodzina została dotknięta żywiołem. Nie wiedział,
czy rodzina jest bezpieczna, ponieważ nie było możliwości kontaktu z wioską,
wsiadł w samolot i po kilkunastu godzinach znalazł się w domu, którego nie
było. Zabrał ze sobą bliskich, którzy zostali wcześniej bezpiecznie ewakuowani
i wszyscy razem uciekli z wyspy. Na pytanie, co z domem, czy przetrwał, czy
udało się go odbudować nie odpowiedział wcale. Zakończył rozmowę zdaniem, że dobra materialne są do zastąpienia, liczy
się tylko ludzkie życie.
Wiele z tych historii jest
trudnych, wiele z nich można odnieść do siebie i naszych europejskich warunków,
w których przychodzi nam żyć. Co niezmiernie ważne, wszystkie te osoby wydają
się szczęśliwe, pełne energii i optymistycznie nastawione wobec swojego życia i
trudności, z którymi się mierzą. Czego
możemy nauczyć się od ludzi żyjących na co dzień w kraju trzeciego świata?
Pogody ducha, opanowania i niegasnącego uśmiechu!
Bardzo bym chciała, aby każdy
z nas potrafił w tak naturalny sposób i zręcznie analizować swoje położenie i
odnieść się do szerszej perspektywy niż nadchodzący dzień lub tydzień i nasze
indywidualne, subiektywnie postrzegane realia. Warto przewartościować nasze problemy i zastanowić się, czy są one tak
katastrofalne w skutkach dla naszego życia jak nam się czasem wydaje. Może
są, a może nie i mamy powód do radości i szczerej wdzięczności? Osobiście,
jestem wdzięczna, że znalazłam się tutaj, gdzie przyszło mi spędzić kilka
tygodni, by podnosić świadomość innych, podczas gdy moja rośnie razem z sercem,
kiedy obserwuję ludzi wokoło i słucham ich historii.
Ostatni weekend udało mi się
spędzić na prowincji, z dala od zatłoczonej Manili i uległam zdumieniu, że w
mieście Sabang restauracje, sklepy i kluby ze sprzętem do nurkowania nie mają
solidnych zabezpieczeń. Ba, część z nich jest tak zbudowana, że nie ma ścian i po
prostu nie da się ich zamknąć. Zapytałam jednego z lokalnych mieszkańców jak to
się dzieje, czy ludzie nie obawiają się kradzieży? Odpowiedział, że na
prowincji ludzie akceptują swoje życie, mimo utrudnień, z którymi się borykają,
bo praca jest ciężka i słabo płatna. Mimo tego, nie mają potrzeby przejmowania,
czy niszczenia cudzej własności. Wszyscy się znają i na pewno trudno byłoby
spieniężyć skradzione mienie, jednak, mimo wszystko, byłam pełna podziwu dla
tej postawy zaufania i swobody, którą mogłam oglądać.
Ludzie, których spotykam lub
mijam na ulicy są życzliwi, pomocni, troskliwi i co urzekło mnie najbardziej –
witają się z nieznajomymi! Kobiety i mężczyźni spotykani na ulicach pozdrawiają
się serdecznie w drodze do pracy, czy sklepu. Tego powinniśmy nauczyć się od
Filipińczyków, bo niestety, czasem trudno uzyskać odpowiedź na zwykłe „Dzień
dobry”, gdy wchodzi się rano do biura, prawda?
Na wstępne pytanie jak czują
się uczestniczki szkolenia w poniedziałek rano słyszę: „Jesteśmy szczęśliwe, bo mamy nowy dzień!”. Jak to się robi?
Zwyczajnie! Akceptacja i wdzięczność są
kluczem do szczęścia w każdych okolicznościach, teraz jestem tego pewna.
Filipińczycy są również bardzo religijnym narodem, wszędzie widać oznaki wiary,
przepełnione wiernymi kościoły, teksty o Jezusie i Bogu na budynkach lub
trycyklach, ludzie modlą się przed posiłkiem. Być może źródłem siły i
powszechnej akceptacji jest głęboka wiara, która daje poczucie, że są w rękach
kogoś, kto wie, co dla nich dobre i czego powinni w życiu doświadczyć, więc
łatwiej zaakceptować im rzeczywistość, która ich otacza.
Nie chcę wychwalać i stawiać
Filipińczyków na piedestale, jestem tu zbyt krótko, by wyrobić sobie opinię i
naturalnie, ludzie są różni, wszędzie znajdą się wszystkie możliwe typy podejść
i intencji. Jednak, to co zauważyłam do
tej pory, urzeka mnie i daje nadzieję na to, że ludzie radzą sobie w każdych
warunkach bez względu na okoliczności. Nasze umysły mają olbrzymią siłę
przetwarzania informacji, w taki sposób, aby zrozumieć je na swoją korzyść,
jeśli tylko im na to pozwolimy.
Nasze zdrowie psychiczne, w
dużej mierze, zależy od nas. Od tego jak traktujemy siebie, swoje obowiązki,
doświadczenia i innych – nie tylko naszych bliskich, ale ludzi w ogóle. Warto
podchodzić do każdego doświadczenia jako budującego nasz charakter i poczucie
własnej wartości wyzwania i nie poddawać się, kiedy napotykamy przeciwności,
ponieważ są one nieodłączną sferą naszego życia. Bez nich nie bylibyśmy w stanie zauważyć tego, co warto docenić.
Pozdrawiam,
Marianna Urbanek
~ Sabang, Fot. M. Urbanek
2 komentarze
piękny tekst, doceniam....i chciałoby się powiedzieć....lecę na Filipiny....albo i nie....zostaję tutaj bo mimo niepogody i natłoku spraw znajdę to co dobre dla mnie...bo chcę i warto....
OdpowiedzUsuńSzczęście jest w nas, więc można je odkryć również tutaj, to prawda :) Jednak, szczerze polecam Filipiny, z różnych powodów - opisanych i uwiecznionych na zdjęciach! :)
UsuńSerdecznie dziękuję za komentarz, pozdrawiam!