Co miało być, to jest!
W kontekście kończącego się roku 2018 rozmyślałam o czynieniu przez nas planów. Przełom roku kalendarzowego może być sensownym momentem na weryfikację tego, co z planów weszło w życie, czego się nie udało dokonać oraz jakie są, tego stanu rzeczy, przyczyny. Ale to nie powód do zmartwień! Często zmieniamy plany pod wpływem zaistniałych wydarzeń, modyfikujemy je, aby dostosować do rzeczywistości, a czasem, zwyczajnie, brakuje nam odwagi lub konsekwencji, by wytrwać w postanowieniach.
Jednak równie często nie mamy
wpływu na to, jak toczą się nasze losy.
Wielokrotnie przekonałam się o tym, że życie jest nieprzewidywalne, zaskakuje i
weryfikuje – nasze słowa, obietnice, siłę naszych uczuć, nasze opinie oraz
właśnie - plany. Myślę, że ten element życia bywa trudny, ale jest podstawą
tego, że nasza egzystencja jest właśnie tak fascynująca 😊 Nie
możemy przewidzieć wszystkich wyników naszych działań, reakcji i zachowań
innych ludzi oraz tzw. sytuacji losowych, które, wszystkie razem wzięte,
kształtują nasze życie na bardzo różne sposoby.
Być może nie warto planować
życia odbiegając za bardzo w przyszłość, może wystarczy świadomość tego, jaki
chcemy podjąć kolejny krok na podstawie czynników sytuacji, w której się znaleźliśmy.
Jednak poważne cele życiowe wymagają uprzedniego przygotowania, czasem
długotrwałego, a więc również planowania. Studia, podjęcie i rozwijanie własnej
działalności gospodarczej, zakładanie rodziny, czy budowa domu to nie
spontaniczne decyzje podejmowane na gorąco. To również bardzo ważna kwestia – powinniśmy dokładać wszelkich starań, aby
nasze decyzje nie były podejmowane pod wpływem emocji. Emocje nie są dobrym
radcą przy podejmowaniu istotnych życiowo decyzji, ponieważ pod ich wpływem nie
bierzemy pod uwagę wszystkich aspektów sytuacji, głównie tylko te, które
wywołały nasze emocje, negatywne lub pozytywne, więc obraz rzeczywistości może
być zniekształcony, co w efekcie daje nieracjonalne, impulsywne i
nieprzemyślane decyzje, których możemy później żałować.
Myślę, że nie należy zbytnio
przejmować się zmianą planów, co ma być, to będzie, i tak. Z własnego
doświadczenia przekonałam się, że czasem warto odpuścić. I nie mam tu na myśli
pozostawienia sytuacji samej sobie i niech się dzieje, co chce - absolutnie
nie. Należy przeć do przodu i robić
wszystko, co w naszej mocy, by osiągnąć swój cel, ale jeśli daliśmy z siebie
wszystko, co mogliśmy i nie osiągnęliśmy zamierzonego efektu, to nie ma sensu
na siłę próbować po raz setny. Kiedyś miałam bardzo konkretny plan w swojej
karierze zawodowej i dwa lata próbowałam popchnąć sprawy w konkretnym,
zamierzonym przeze mnie kierunku. Bez skutku. Nic się nie udawało i po wielu,
naprawdę wielu próbach, doszłam do wniosku, że widocznie nie jest mi pisane to,
czego (wydawało mi się) chcę i muszę się z tym pogodzić. Zaakceptowałam
sytuację i byłam dumna z siebie, że nie zamierzam już męczyć się kolejnymi
próbami osiągnięcia niedoścignionego celu. Wtem, nagle, bez mojej ingerencji
propozycja spadła jak grom z jasnego nieba – ponownie wzięłam sprawy w swoje
ręce i podjęłam kroki, aby mogła wejść w życie, jednak ktoś z zewnątrz
zablokował moje starania. Wtedy byłam już pewna, że to kolejne potwierdzenie,
że moje marzenie nie jest dla mnie i z trochę większym wysiłkiem, zaakceptowałam
porażkę. Po czym, po dwóch miesiącach ta sama propozycja pojawiła się po raz
kolejny i tym razem osiągnęłam swój cel bez żadnych przeszkód. Byłam bardzo
zadowolona, by po jakimś czasie przekonać się i zrozumieć, że to nie było
spełnienie moich marzeń 😊 Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że to
doświadczenie było potrzebne, abym mogła się przekonać, że spełnienie moich
marzeń zawodowych nie leży tam, gdzie go szukałam i jestem wdzięczna za te,
pouczające i rozwijające, doświadczenia.
Wielokrotnie musimy przejść
przez różne koleje losu, aby poznać siebie i zrozumieć, przede wszystkim, czego
dla siebie nie chcemy, a także zweryfikować na podstawie doświadczeń, że to,
czego oczekiwaliśmy nie jest tym, co dla nas najlepsze. To trudne i długotrwałe
procesy, które wymagają pokory, samoświadomości i akceptacji. Tylko w ten
sposób przekonamy się, co dla nas najlepsze, bo może się okazać, że nie szukamy
tego tam, gdzie na nas czeka. Dlatego uważam, że losowi warto pomagać, kierować
naszym życiem w odpowiednim dla nas kierunku, w stronę spełnienia marzeń i
szczęścia, natomiast czasem warto poddać się fali i spokojnie poczekać na to,
co kryje się za tajemniczym rogiem. Każdy na pewno miał w życiu taki okres, że
zrezygnowanie wieloma nieskutecznymi próbami zmusiło go do cierpliwego czekania
na to, co życie mu przyniesie. To nic
złego, to nie wyraz bierności, ale świadomości i akceptacji, że są chwile, gdy
nie warto walczyć z wiatrakami.
Mnie rok 2018 szalenie
zaskoczył możliwościami, jakie przyniósł, przygodami, zwrotami akcji i
wartościowymi doświadczeniami, których był pełen. Nie wszystkie plany się
ziściły, na ich miejsce przyszły nowe. W zasadzie, znalazłam się w zupełnie
innym miejscu niż planowałam, ale i tego widzę dobre strony. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego
przewidzieć, ale warto dostrzegać piękno w tajemnicy, tego, co na nas czeka.
Planujmy, bądźmy konsekwentni w dążeniu do celu, nie zrażajmy się
przeciwnościami - wszystkie doświadczenia są po coś i czegoś nas nauczą. Akurat
tego, czego w danej chwili potrzebujemy, by się rozwinąć i wzrosnąć.
Co ma być, to będzie i pewnego
dnia nadejdzie. Może właśnie w 2019 roku? 😊
Pozdrawiam serdecznie,
Marianna Urbanek
~ Śrem, Fot. M. Urbanek
0 komentarze