Obsługiwane przez usługę Blogger.

Decyzje prowadzą do konsekwencji

by - sierpnia 02, 2019


To, że nasze decyzje pociągają za sobą różne konsekwencje to czysty truizm. Na zasadzie związku przyczynowo-skutkowego logicznie myśląc oczekujemy, że jeżeli zrobimy coś, to nie zrobimy czegoś innego, a jednocześnie wynikną z tego pożądane, albo niechciane skutki. Każdy dokonywany przez nas krok ma swoje następstwa. To, że często nie wiemy, czego się spodziewać lub jesteśmy zaskakiwani obrotem spraw, to zupełnie inna bajka.

Jeżeli coś trudnego wydarzyło się w Twoim życiu, zapewne prowadziła do tego jakaś konkretna sekwencja zdarzeń. Bardzo często okazuje się, że sekwencja ta wynika z dokonywanych przez Ciebie wyborów. Wybór A prowadzi do sytuacji B, w której postanawiamy C, żeby uniknąć D itd.

Zmierzam do tego, że chcąc - nie chcąc ponosimy konsekwencje podejmowanych przez siebie decyzji. Ponosimy także odpowiedzialność za to, w jakim punkcie naszego życia się znajdujemy. Oczywiście, nie dotyczy to sytuacji losowych i części chorób, które nas dotykają (nie wszystkich, ponieważ istnieją takie, na których zachorowanie wpływają właśnie nasze wybory, np. zaniedbania różnego rodzaju). Reszta - większa część zdarzeń i sytuacji, które stają się naszym udziałem wynikają ze sposobu, strategii osiągania naszych celów, które obraliśmy - wszystkich decyzji, które po drodze podjęliśmy.

Kiedy jesteśmy zadowoleni z ich efektów - dzieją się rzeczy dla nas dobre, korzystne - idziemy dalej. Zazwyczaj pełni energii i entuzjazmu. Jednak, kiedy dzieją się rzeczy, których nie oczekiwaliśmy, których po prostu nie chcieliśmy lub krzyżują one nasze plany - odczuwamy blokadę. Mogą pojawić się: frustracja, złość, niechęć, smutek, poczucie klęski i krzywdy. Warto zastanowić się nad tym, jakie nasze działania doprowadziły do tej sytuacji - czego jest ona efektem. Często wydaje nam się, że nie mamy wpływu na obrót spraw - jest źle, szukamy winnych lub załamujemy ręce. Podczas gdy, to my decydujemy o tym, co zrobimy dalej...

Świadomość tego, że do danej sytuacji doprowadziły nasze wybory pomaga zaakceptować fakty. Zrozumienie przyczyn zaistniałych warunków pozwala często, także, na znalezienie rozwiązania, ale nie o to tutaj chodzi. Zaakceptowanie swego udziału w "kreowaniu" sytuacji ułatwia zrozumienie tego, że mieliśmy, a co najważniejsze - wciąż mamy na nią wpływ. Nasze decyzje doprowadziły nas tu, gdzie znajdujemy się obecnie

Dlaczego?

Co było dla mnie ważne, gdy dokonywałem swoich wyborów?

Czego dla siebie pragnąłem?

Czy to, w jakimś stopniu, osiągnąłem?

Jeśli nie, to dlaczego?

Spokojna analiza tego, co i dlaczego doprowadziło nas do niechcianego rezultatu ułatwi skupienie się na obraniu dalszej strategii działania. Bez strachu, żalu i zamartwiania się. Sposób, o którym piszę jest nie tylko bardzo prosty (przynajmniej w teorii), ale, przede wszystkim, pozwala zrozumieć bardzo ważną kwestię, która często pomaga nam poradzić sobie z obwinianiem się - uświadamia, że robiąc to, co doprowadziło nas do aktualnego stanu rzeczy - realizowaliśmy jakiś plan, robiliśmy to, co w danym momencie wydawało nam się najlepszym posunięciem. Chcieliśmy przecież dla siebie dobrze, nikt z nas nie działa przeciw sobie w świadomym akcie złej woli.

Robimy to, co dla nas najkorzystniejsze... w konkretnych warunkach i w określonej sytuacji. Świadomość tego faktu pozwala zdjąć z siebie żal i złość w związku z niepowodzeniem, kłopotami, rozczarowaniem, czy stratą.

Nigdy nie możemy przewidzieć wszystkich konsekwencji naszych wyborów. Często nie zdajemy sobie nawet sprawy ze wszystkich strat i skutków, które będą wiązały się z odrzuceniem decyzji, której nie podjęliśmy. To nieuchronne straty, które nierozerwalnie wiążą się z dokonywaniem wyborów, z podejmowaniem decyzji. Sztuką jest umiejętność zaakceptowania tego faktu i poniesienia konsekwencji swoich wyborów bez żalu do siebie samego. Jesteśmy istotami omylnymi, ale nigdy nie jest za późno, by zreflektować się i zmienić naszą sytuację.

Pozdrawiam,
Marianna Urbanek


~ Bobolin, Fot. M. Urbanek

You May Also Like

0 komentarze