Święta, święta i… kolejne święta! Czyli trochę o celebrowaniu.
Ku swemu wielkiemu zaskoczeniu, nagle zorientowałam się, że za pasem luty, a w nowym roku nic się tu jeszcze nie zadziało! Zapewniam, że nie próżnuję, w moim życiu, jak zwykle (…) dużo zmian i stąd mało czasu, ale cierpliwie wyczekuję słodkiej, mięciutkiej i ciepłej stabilizacji, by wrócić do regularnego blogowania :)
Od jakiegoś czasu układam w głowie słowa o świętowaniu, bo należę do grupy tych osób, które celebrują wszystko, co się da – wszystkie rocznice, urodziny, imieniny, ważne daty, tradycyjne święta, trochę tych nowoczesnych oraz, dość często, co jest tradycją z domu rodzinnego – wigilie tych świąt! :) Może się wydawać dużo za dużo, ale sprawia mi to wiele radości. Myślałam o tych zwyczajach i doszłam do wniosku, że może warto się nimi podzielić z większym gronem osób.
Świętowanie kojarzy mi się z
drobnymi przyjemnościami dla mnie i bliskich oraz możliwością spędzania razem
czasu, co jest już, samo w sobie, wspaniałe. Jednak zauważam w tym również coś
więcej, coś dużo bardziej wartościowego.
Celebrowanie różnego rodzaju
okazji oraz sukcesów swoich, czy naszych bliskich wzmacnia umiejętność
doceniania tego, co posiadamy lub zyskujemy, ale również buduje i rozwija naszą
wdzięczność.
Moja perspektywa może być zbyt
kolorowa, bo ja to UWIELBIAM, ale warto zwrócić uwagę, jak, czasem drobne
gesty, mogą wzbogacić i wzmocnić nasze więzi. Świętowanie trzeba lubić lub
spróbować polubić, żeby miało sens :) Poprzez zauważenie 5 rocznicy
znajomości, czy przyjaźni, doceniamy czyjąś obecność w naszym życiu. Kiedy nie
zapominamy o rocznicy ślubu, kreujemy piękny zwyczaj celebrowania tego ważnego
dla obojga małżonków wydarzenia. Wspólne zwyczaje, tzw. rytuały bardzo
umacniają więzi interpersonalne.
To może być wszystko, co sobie wymyślimy,
przykłady zostawiam kreatywności czytelników, ale zdecydowanie nie muszą mieć
nic wspólnego z obdarowywaniem kosztownościami. Obdarowujemy swoim cennym
czasem, uwagą, pamięcią i zdolnością doceniania obecności drugiego człowieka w
naszym życiu.
Pamiętajmy, że nasze życie składa
się z wielu drobnych momentów i to po drodze do celu mamy czuć satysfakcję i
radość, nie tylko po jego osiągnięciu. Życie chwilą i radość z drobiazgów
każdego dnia, to, moim zdaniem, prawdziwy klucz do szczęścia. Jeżeli się
zapomnimy gdzieś po drodze i będziemy myśleć tylko w kategoriach tej wspaniałej,
czekającej nas przeszłości – możemy utracić po drodze bezpowrotnie bardzo
wiele. Na odkrywanie szczęścia w szarej codzienności (to wyrażenie, tak obecne
w naszym języku ma bardzo pejoratywne znaczenie i charakter oceniający zwyczajny
dzień, rutynę jako coś nudnego, smutnego, prawda?) jest wiele sposobów, a
jednym z nich, może być, bliska mi szczególnie, radość świętowania.
Kolejnym, ważnym elementem jest
świętowanie własnych sukcesów, czyli nagradzanie się za podjęty wysiłek i jego
efekty. To niezmiernie istotne, abyśmy zauważali swoją pracę i doceniali to, że
ją wykonujemy. To nie tylko trening wdzięczności, ale również dbanie o własne
zdrowie psychiczne, by nie zapominać, że wszystko, co robimy, to nasze zasługi,
za które warto sobie podziękować, docenić się. Nagradzanie się utrwala
pozytywne przekonania o sobie, poczucie sprawstwa i skuteczności oraz
podbudowuje poczucie własnej wartości – ile korzyści! <3
W perspektywie zbliżających się
Walentynek, chciałabym podzielić się swoim podejściem (i, być może, skłonić do refleksji?) nt.
tego, że bardzo wiele osób dyskredytuje to święto argumentem o tym, że „kochać
należy przez 365 dni w roku, a nie tylko od święta”. Zgadzam się, ale dlaczego
nie kochać codziennie, a jednego dnia – zimnego, czasem faktycznie szarego
lutowego dnia – nie podkreślać tego jak to robimy (na dokładnie takiej samej
zasadzie) podczas Dnia Mamy, Taty, Babci lub Dziadka? :) Nie chcę nikogo obrazić, ale
ten argument szczególnie bawi mnie swoją niekonsekwencją, ponieważ bardzo często, osoby które ten argument głoszą, jednocześnie uznają Dzień Matki za święto :) Zgadzam się z innymi
argumentami, że Walentynki, mają w sobie dużo kiczu i sprzedawcy na całym
świecie wykorzystują tę okazję, by zarobić (jak wszystkie inne), ale zakładam,
że styl świętowania zależy, tylko i wyłącznie, od nas i wcale nie musi być
kiczowaty, czy nieoryginalny :)
Dlaczego wspólne rytuały
umacniają więzi? Wprowadzają element przewidywalności w relacji między ludźmi. Przewidywalność
jest podłożem do rozwoju i utrzymania poczucia bezpieczeństwa, ale liczy się
także regularny, wspólnie spędzany czas. Ponadto, wywiązywanie się z
„obowiązku” obrządku rytualnego (brzmi to bardzo oficjalnie, ale mam na myśli
wspólne, niedzielne obiady, wspólne spacery z psem codziennie wieczorem, czy
wypad do kina raz w miesiącu itp. J)
podbudowuje poczucie wagi danej relacji dla obu jej stron, a co za tym idzie –
wagi, jaką przypisujemy tej drugiej osobie w naszym życiu. Udowadniamy sobie,
że ta wspólna czynność jest dla nas ważna, właśnie wtedy, kiedy regularnie znajdujemy
na nią czas.
Przypominam także, że szczęśliwe
życie, udany związek, czy satysfakcja z pracy, to nie dane nam na zawsze gratisowe
dary, lecz regularna, codzienna praca.
Pozdrawiam,
Marianna Urbanek~ Jarocin, Fot. M. Urbanek
0 komentarze