Obsługiwane przez usługę Blogger.

Święta, święta i… kolejne święta! Czyli trochę o celebrowaniu.

by - stycznia 29, 2021




Ku swemu wielkiemu zaskoczeniu, nagle zorientowałam się, że za pasem luty, a w nowym roku nic się tu jeszcze nie zadziało! Zapewniam, że nie próżnuję, w moim życiu, jak zwykle (…) dużo zmian i stąd mało czasu, ale cierpliwie wyczekuję słodkiej, mięciutkiej i ciepłej stabilizacji, by wrócić do regularnego blogowania :)


Od jakiegoś czasu układam w głowie słowa o świętowaniu, bo należę do grupy tych osób, które celebrują wszystko, co się da – wszystkie rocznice, urodziny, imieniny, ważne daty, tradycyjne święta, trochę tych nowoczesnych oraz, dość często, co jest tradycją z domu rodzinnego – wigilie tych świąt! :) Może się wydawać dużo za dużo, ale sprawia mi to wiele radości. Myślałam o tych zwyczajach i doszłam do wniosku, że może warto się nimi podzielić z większym gronem osób.

Świętowanie kojarzy mi się z drobnymi przyjemnościami dla mnie i bliskich oraz możliwością spędzania razem czasu, co jest już, samo w sobie, wspaniałe. Jednak zauważam w tym również coś więcej, coś dużo bardziej wartościowego.

Celebrowanie różnego rodzaju okazji oraz sukcesów swoich, czy naszych bliskich wzmacnia umiejętność doceniania tego, co posiadamy lub zyskujemy, ale również buduje i rozwija naszą wdzięczność.

Moja perspektywa może być zbyt kolorowa, bo ja to UWIELBIAM, ale warto zwrócić uwagę, jak, czasem drobne gesty, mogą wzbogacić i wzmocnić nasze więzi. Świętowanie trzeba lubić lub spróbować polubić, żeby miało sens :) Poprzez zauważenie 5 rocznicy znajomości, czy przyjaźni, doceniamy czyjąś obecność w naszym życiu. Kiedy nie zapominamy o rocznicy ślubu, kreujemy piękny zwyczaj celebrowania tego ważnego dla obojga małżonków wydarzenia. Wspólne zwyczaje, tzw. rytuały bardzo umacniają więzi interpersonalne. 

To może być wszystko, co sobie wymyślimy, przykłady zostawiam kreatywności czytelników, ale zdecydowanie nie muszą mieć nic wspólnego z obdarowywaniem kosztownościami. Obdarowujemy swoim cennym czasem, uwagą, pamięcią i zdolnością doceniania obecności drugiego człowieka w naszym życiu.

Pamiętajmy, że nasze życie składa się z wielu drobnych momentów i to po drodze do celu mamy czuć satysfakcję i radość, nie tylko po jego osiągnięciu. Życie chwilą i radość z drobiazgów każdego dnia, to, moim zdaniem, prawdziwy klucz do szczęścia. Jeżeli się zapomnimy gdzieś po drodze i będziemy myśleć tylko w kategoriach tej wspaniałej, czekającej nas przeszłości – możemy utracić po drodze bezpowrotnie bardzo wiele. Na odkrywanie szczęścia w szarej codzienności (to wyrażenie, tak obecne w naszym języku ma bardzo pejoratywne znaczenie i charakter oceniający zwyczajny dzień, rutynę jako coś nudnego, smutnego, prawda?) jest wiele sposobów, a jednym z nich, może być, bliska mi szczególnie, radość świętowania. 

Kolejnym, ważnym elementem jest świętowanie własnych sukcesów, czyli nagradzanie się za podjęty wysiłek i jego efekty. To niezmiernie istotne, abyśmy zauważali swoją pracę i doceniali to, że ją wykonujemy. To nie tylko trening wdzięczności, ale również dbanie o własne zdrowie psychiczne, by nie zapominać, że wszystko, co robimy, to nasze zasługi, za które warto sobie podziękować, docenić się. Nagradzanie się utrwala pozytywne przekonania o sobie, poczucie sprawstwa i skuteczności oraz podbudowuje poczucie własnej wartości – ile korzyści! <3

W perspektywie zbliżających się Walentynek, chciałabym podzielić się swoim podejściem (i, być może, skłonić do refleksji?) nt. tego, że bardzo wiele osób dyskredytuje to święto argumentem o tym, że „kochać należy przez 365 dni w roku, a nie tylko od święta”. Zgadzam się, ale dlaczego nie kochać codziennie, a jednego dnia – zimnego, czasem faktycznie szarego lutowego dnia – nie podkreślać tego jak to robimy (na dokładnie takiej samej zasadzie) podczas Dnia Mamy, Taty, Babci lub Dziadka? :) Nie chcę nikogo obrazić, ale ten argument szczególnie bawi mnie swoją niekonsekwencją, ponieważ bardzo często, osoby które ten argument głoszą, jednocześnie uznają Dzień Matki za święto :) Zgadzam się z innymi argumentami, że Walentynki, mają w sobie dużo kiczu i sprzedawcy na całym świecie wykorzystują tę okazję, by zarobić (jak wszystkie inne), ale zakładam, że styl świętowania zależy, tylko i wyłącznie, od nas i wcale nie musi być kiczowaty, czy nieoryginalny :)

Dlaczego wspólne rytuały umacniają więzi? Wprowadzają element przewidywalności w relacji między ludźmi. Przewidywalność jest podłożem do rozwoju i utrzymania poczucia bezpieczeństwa, ale liczy się także regularny, wspólnie spędzany czas. Ponadto, wywiązywanie się z „obowiązku” obrządku rytualnego (brzmi to bardzo oficjalnie, ale mam na myśli wspólne, niedzielne obiady, wspólne spacery z psem codziennie wieczorem, czy wypad do kina raz w miesiącu itp. J) podbudowuje poczucie wagi danej relacji dla obu jej stron, a co za tym idzie – wagi, jaką przypisujemy tej drugiej osobie w naszym życiu. Udowadniamy sobie, że ta wspólna czynność jest dla nas ważna, właśnie wtedy, kiedy regularnie znajdujemy na nią czas.

Przypominam także, że szczęśliwe życie, udany związek, czy satysfakcja z pracy, to nie dane nam na zawsze gratisowe dary, lecz regularna, codzienna praca.

Pozdrawiam,
Marianna Urbanek


~ Jarocin, Fot. M. Urbanek

You May Also Like

0 komentarze